Wolne Forum Gdańsk Strona Główna Wolne Forum Gdańsk
Forum miłośników Gdańska

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Strychowe znalezisko
Autor Wiadomość
fritzek 
Oberkalarepa


Pomogła: 10 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Maj 2008
Posty: 3529
Skąd: Neufahrwasser b. Danzig
Wysłany: 2008-12-29, 12:11   Strychowe znalezisko

Cytat:

Sensacyjne znalezisko na strychu - niepublikowane wiersze młodopolskiego poety

"Polska Dziennik Bałtycki": Niepublikowane listy, fotografie i wiersze młodopolskiego poety Kazimierza Przerwy-Tetmajera odnaleziono na sopockim strychu. Rodzina przyjaciółki poety (młodopolskiej aktorki, Pani M. ) ukrywała te skarby od kilkudziesięciu lat.

- Wyjątkowo ciekawe znalezisko! - stwierdził prof. Tadeusz Linkner kierownik Zakładu Literatury Polskiej XIX wieku Uniwersytetu Danzigiego, znawca literatury Młodej Polski. - To niewątpliwie oryginały. Na pewno panią M. i poetę łączyła nie tylko platoniczna miłość. Wiele mogłaby wyjaśnić rozmowa z właścicielami strychu. Jednak oni wolą pozostać anonimowi. - Mieli widocznie powód, by utrzymać tajemnicę przez tyle lat. Nie dziwię się tej decyzji i ją respektuję - tłumaczy dziennikarzom "Dziennika Bałtyckiego" profesor.

Powód był, faktem jest, że nieznana z nazwiska aktorka urodziła poecie nieślubnego syna Kazimierza Stanisława, który w młodym wieku popełnił samobójstwo.

Znaleziska dokonał przypadkowo Zbigniew Okuniewski z Sekcji Historyczno-Eksploracyjnej Towarzystwa Przyjaciół Sopotu szukając niemieckich zdjęć i dokumentów z czasów II wojny światowej - informuje "Dziennik Bałtycki".

W pamiętniku ukryto między innymi kilkadziesiąt zdjęć. Wśród nich dwa przedstawiały młodego nagiego mężczyznę w lesie, listy dwóch różnych autorów z wyznaniem miłości, napisane po niemiecku i po czesku, kartki oraz pocztówki. Władysław Tatarkiewicz, autor słynnej "Historii filozofii", także nie pozostał obojętny na wdzięk właścicielki pamiętnika. 29 sierpnia 1909 roku w Zakopanem napisał dla niej w wierszu: "Ktoś szedł, cień rzucił miły jak wspomnienie, że już go oczy zapomnieć nie mogą..."

- Konieczna będzie wyprawa do Instytutu Badań Literackich w Warszawie, by porównać zdjęcia z pamiętnika ze znanymi podobiznami poetów i literatów - mówi dziennikarzom gazety Marek Knoblauch, sopocki kolekcjoner starych fotografii.

Nieznana z nazwiska aktorka urodziła mu nieślubnego syna Kazimierza Stanisława, który w młodym wieku popełnił samobójstwo.

Rodzina, mieszkająca w sopockiej willi, nie zdziwiła się jednak na widok znaleziska. - Powiedziano mi, że należało to do zmarłej jeszcze przed wojną ciotki - opowiada dziennikarzom "Dziennika Bałtyckiego" Okuniewski.


źródło
_________________
Rzaba żądzi!
Neufahrwasser...Neufahrwasser
 
 
 
feyg 


Pomógł: 50 razy
Wiek: 53
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 4792
Skąd: Gdynia Mały Kack
Wysłany: 2008-12-29, 12:35   

W Sopocie odkryli nieznane wiersze wielkiego poety
Cytat:
Nieznane, bardzo odważne listy i nigdy niepublikowane wiersze jednego z największych poetów Młodej Polski, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, odnaleziono na sopockim strychu.
Ukryto je przed kilkudziesięcioma laty razem ze zdjęciami znanych postaci ówczesnej bohemy, rękopisem wiersza Władysława Tatarkiewicza i innymi gorącymi listami od wielbicieli do młodopolskiej aktorki, pochodzącej z arystokratycznej rodziny.

Naukowcy nie mają wątpliwości - to znalezisko sensacyjne, które pozwoli m.in. na poznanie nieznanych części biografii Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Tylko przypadek sprawił, że prywatne listy i wiersze wybitnego polskiego poety ujrzały światło dzienne. Zbigniew Okuniewski z Sekcji Historyczno-Eksploracyjnej Towarzystwa Przyjaciół Sopotu szukał niemieckich zdjęć i dokumentów z czasów II wojny światowej. Znalazł starsze o kilkadziesiąt lat rękopisy i fotografie, świadectwo miłości poety do aktorki.

- Nasza sekcja przygotowuje ekspozycję poświęconą lądowej obronie Wybrzeża w 1939 roku - opowiada Zbigniew Okuniewski. - Podczas poprzedniej wystawy wojennych zdjęć i pamiątek w gdyńskiej Rivierze podeszło do mnie starsze małżeństwo. To bardzo szanowana, pochodząca z Kresów rodzina, która w 1945 roku zamieszkała w domu zajmowanym poprzednio przez niemieckiego oficera. Kiedy usłyszeli, że zbieram materiały do kolejnej prezentacji, zaproponowali, bym przejrzał zawartość strychu w ich domu.

Czasu nie było wiele, strych musiał być sprzątnięty przed planowanym remontem dachu. Zbigniew Okuniewski z rosnącym rozczarowaniem odkładał na bok kolejne niemieckie książki, nie znajdując poszukiwanych zdjęć i dokumentów.
W pewnym momencie natrafił jednak na o wiele starsze publikacje, poświęcone sztuce. A potem na oprawiony w materiał pamiętnik pełen niezapisanych białych kartek.

- Wydawało się, że nie ma w nim nic wartościowego - opowiada znalazca. - Na wszelki wypadek potrząsnąłem jednak pamiętnikiem. Wtedy wypadły podklejone pod okładką, stare fotografie, wizytówki i zapełnione ręcznym pismem kartki.

Z narastającym zdumieniem Zbigniew Okuniewski czytał wiersz:
"Gorycze lat młodzieńczych to są gorzkie kwiaty
sami ich nieraz w naszej poszukujem czarze
trucizny szczere istne poznajemy z laty
a niemoc, beznadziejność - to są dwaj lekarze"
Pod tekstem widniał zamaszysty podpis - Kazimierz Tetmajer i data - 29 x 1906, Zakopane.
- Odczytanie kolejnych listów zabrało mi trochę czasu - przyznaje Okuniewski. - Autor wspominał burzliwe spotkanie z adresatką w Zakopanem, pisał o podróży pociągiem do Przemyśla, opowiadał o wspólnych znajomych. I cały czas dawał do zrozumienia właścicielce pamiętnika, że jest ona dlań osobą wyjątkową.

W pamiętniku ukryto także kilkadziesiąt zdjęć. Wśród nich dwa przedstawiały młodego nagiego mężczyznę w lesie, wizytówki ( w tym "hrabiowską" z siedmioma pałkami Niny z Trawińskich-Kurpiszowej i śpiewaka operowego Conte Enrico Telliniego), listy dwóch różnych autorów z wyznaniem miłości, napisane po niemiecku i po czesku, kartki oraz pocztówki. Władysław Tatarkiewicz, autor słynnej "Historii filozofii", także nie pozostał obojętny na wdzięk właścicielki pamiętnika. 29 sierpnia 1909 roku w Zakopanem napisał dla niej w wierszu: "Ktoś szedł, cień rzucił miły jak wspomnienie, że już go oczy zapomnieć nie mogą..."

Na jednym ze zdjęć znajduje się na pewno Tadeusz Pawlikowski, reżyser i dyrektor teatrów w Krakowie i Lwowie. Pozostałe wymagają dokładnego zbadania.
- Konieczna będzie wyprawa do Instytutu Badań Literackich w Warszawie, by porównać zdjęcia z pamiętnika ze znanymi podobiznami poetów i literatów - mówi Marek Knoblauch, sopocki kolekcjoner starych fotografii. - Prawdopodobnie mamy tu Marię Konopnicką, Kazimierę Zawistowską, Marylę Wolską, Deotymę. Wśród papierów był także rysunek, podpisany przez Tadeusza Stykę, przedstawiający kilkuletniego chłopca.

Wszystkie listy i wiersze adresowano lub dedykowano kobiecie, którą - ze względu na decyzję rodziny - możemy nazwać jedynie panią M. Powodów tej decyzji można się tylko domyślać. Kazimierz Przerwa-Tetmajer znany był z licznych romansów. Nieznana z nazwiska aktorka urodziła mu nieślubnego syna Kazimierza Stanisława, który w młodym wieku popełnił samobójstwo.
Rodzina, mieszkająca w sopockiej willi, nie zdziwiła się jednak na widok znaleziska. - Powiedziano mi, że należało to do zmarłej jeszcze przed wojną ciotki - opowiada Okuniewski.

Pokazano mi nawet jej zdjęcie - pięknej, ciemnowłosej kobiety. Pani M., choć pochodziła z arystokratycznej rodziny, postanowiła zostać aktorką. Znała wielu popularnych poetów, pisarzy, malarzy Młodej Polski. Obracała się w kręgach artystycznych. Zostawiła kartkę, na której wypisała nazwiska przyjaciół i znajomych. Są wśród nich znane kobiety żyjące na przełomie wieków - Maria Konopnicka, Maryla Wolska, Kazimiera Zawistowska. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że po ponad 100 latach od spotkania pani M. z Kazimierzem Przerwą-Tetmajerem właściciele strychu chcą utrzymać tożsamość krewnej w tajemnicy. Zgodzili się tylko, bym odkupił listy, ale nie pozwolili na publikowanie nie tylko fotografii nagiego wielbiciela - co akurat mogę zrozumieć - ale także na zdjęcia pani M. i podobizny dziecka.

Unikatowe listy i zdjęcia pokazaliśmy profesorowi Tadeuszowi Linknerowi, kierownikowi Zakładu Literatury Polskiej XIX wieku Uniwersytetu Danzigiego, znawcy literatury Młodej Polski. - Wyjątkowo ciekawe znalezisko! - stwierdził z entuzjazmem w głosie prof. Tadeusz Linkner po przejrzeniu dokumentów.

Według niego, odkryto nieznane wiersze Kazimierza Przerwy-Tetmajera, a dzięki informacjom zawartym w listach będzie można uzupełnić nieznane szczegóły jego biografii. Adresatka listów, zdaniem prof. Linknera, musiała być niezwykłą kobietą, obracającą się w sferach młodopolskiej bohemy.
- Te rękopisy wymagają co najmniej rocznej, benedyktyńskiej pracy badawczej! - dodaje naukowiec. - To niewątpliwie oryginały. Na pewno panią M. i poetę łączyła nie tylko platoniczna miłość. Wiele mogłaby wyjaśnić rozmowa z właścicielami strychu. Jednak oni wolą pozostać anonimowi. - Mieli widocznie powód, by utrzymać tajemnicę przez tyle lat. Nie dziwię się tej decyzji i ją respektuję - mówi prof. Linkner.

Kazimierz Przerwa-Tetmajer (1865 r. - 1940 r.)
Wydał osiem serii poezji. Zafascynowany góralskim folklorem, napisał cykl opowieści "Na skalnym Podhalu" i epopeję tatrzańską "Legenda Tatr". Był jednym z kandydatów do literackiej Nagrody Nobla. Wielbiony na początku XX w., zapomniany pod koniec życia, zmarł na kiłę w Warszawie.

Zagadki życia znanego pisarza
Nieznane karty życia poety dotyczą przede wszystkim jego bujnego i skomplikowanego życia miłosnego i erotycznego. Choć uwielbiany przez panie, kilkakrotnie zaręczony (m.in. z Laurą Rakowską, o której napisał wiersz "A kiedy będziesz moją żoną"), nigdy się nie ożenił. W biograficznym filmie "Przeznaczenie" w reż. Jacka Koprowicza, syna rodzi poecie "statystka teatralna Maria Zając". Wszystkie źródła autobiograficzne podają: "Ze związku z nieznaną z nazwiska aktorką miał nieślubnego syna Kazimierza Stanisława, który w młodym wieku popełnił samobójstwo".
Dorota Abramowicz

Galeria zdjęć

Tatarkiewicz wiersz.jpg
fot. T. Bołt/POLSKA
Plik ściągnięto 27056 raz(y) 61,01 KB

Okuniewski.jpg
Zbigniew Okuniewski ze zdjęciami z sopockiego strychu (© Tomasz Bołt)
Plik ściągnięto 27058 raz(y) 65,5 KB

_________________
Kto głośny jak dzwon, ten pusty jak on...
 
 
feyg 


Pomógł: 50 razy
Wiek: 53
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 4792
Skąd: Gdynia Mały Kack
Wysłany: 2009-01-09, 14:58   

Spory artykuł na ten temat ukazał się dziś w Gazecie Wyborczej
Cytat:
Napisany odręcznie wiersz kończy się uwagą "Podle się przepisało". Poniżej zamaszysty podpis "Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Zakopane. 1906 r." Gdy Maria czytała miłosny list poety, ten był już zaręczony z córką bogatego finansisty z Krakowa. Czy właśnie z powodu Marii odwołano ślub?

Strych ma ponad sto metrów kwadratowych i jest cały zapchany gratami. Stare telefony, gierkowskie meble, słoiki, zamknięte w walizkach ubrania, archiwalne roczniki "Przyjaciółki". Jest ciemno, ciasno od skosów dachu, kurz zapiera dech.

Przekopywanie się przez kolejne warstwy klamotów po to, aby dotrzeć do tych najstarszych, zajmie parę godzin, ale Zbigniew Okuniewski jest zadowolony. Strych jest i tak lepszy niż zagrzybione piwnice, w których łatwo złapać trudne do wyleczenia choroby.

Okuniewski przegrzebał się przez tysiące podobnych strychów, piwnic, szałerków. W Polsce, Niemczech, a nawet Wielkiej Brytanii. W wielu z nich nie znalazł nic ciekawego oprócz pająków, pustych butelek i śmieci. Niektóre kryły jednak skarby - jak ta angielska szopa, w której zalegał oficerski mundur spadochroniarza z pod Arnhem i cała puszka odznaczeń.

Okuniewski jest szefem sekcji Historyczno-Eksploracyjnej Towarzystwa Przyjaciół Sopotu. Grzebanie na strychach to jego hobby.

Kilka tygodni temu, na początku grudnia 2008 r., Okuniewski był na wystawie w Gdyni. Oglądał pamiątki z Obrony Wybrzeża z 1939 r. Nagle zagadnęło go starsze małżeństwo. Chcieli, by poszukał podobnych pamiątek na strychu ich kamienicy w Górnym Sopocie.

Okuniewski sprawdził kamienicę w starej książce adresowej Zopottu. W czasie II wojny zamieszkiwał tu niemiecki oficer. Trop wydał się obiecujący. Tuż przed świętami Okuniewski zjawił się więc tutaj w roboczym stroju z amerykańskiego demobilu.

Kiedy po kilku godzinach dogrzebuje się do najstarszych klamotów - jak się okazuje, z lat 50. - traci nadzieję na cenniejsze znalezisko. Już ma wychodzić, gdy zauważa mocno zniszczony karton wciśnięty pod skos dachu.

Prędzej spodziewałbym się Goethego

Karton nieszczęśliwie stał pod dziurą w dachu, cały zamókł.

W środku poniemieckie książki. Okuniewski odkłada na bok kolejne, niewiele warte tomy. Przedwojenny Kunst Album z muskularnymi gejami od Thoraka. Wojskowa propagandówka, jak to dzielny Wehrmacht zdobywał fiordy Norwegii. Niemieckie opowiadania z Sopotu. Kilka tandetnych romansideł.

Na samym dnie leży jeszcze coś. To brulion w twardej, szarej oprawie. Taki w sam raz na pamiętnik. Ale kartki są czyste, niezapisane, zalane tylko wodą.

Okuniewski: - Każdą książkę traktuję po "ubecku", czyli wywracam ją grzbietem do góry i potrząsam. Wtedy sypią się z nich stare bilety, fotografie, banknoty. Tym razem zza okładki wysypały się zdjęcia i zapisane różnymi charakterami pisma kartki. Podniosłem jedną z nich i zdębiałem.

To wiersz po polsku. Zaczyna się od słów: "A gdy idziemy każdy swoją drogą...". Podpisane: "Władysław Tatarkiewicz".

Okuniewski jest zaskoczony: - Czytałem Tatarkiewicza, ale była to "Historia filozofii". O tym, że był poetą, nie wiedziałem. Oniemiały pozbierałem rozsypane dokumenty, złapałem za brulion i zszedłem do właścicieli.

Okuniewski rozłożył zawartość pamiętnika na stole pośrodku schludnego, urządzonego na przedwojenną modłę salonu. Starsi państwo coś zaczęli sobie przypominać. Jakieś rodzinne historie. - To trzeba dokładnie przebadać - zdecydowali i poprosili Okuniewskiego o pomoc.

Ten po krótkim namyśle złożył szybką wizytę u mieszkającego niedaleko antykwariusza Marka Knoblaucha. Niegdysiejszego muzealnika. Teraz handlarza starociami i kolekcjonera fotografii. Zostawił mu dokumenty i poprosił o kontakt następnego dnia.

Okuniewski: - Oddzwonił rano i powiedział, że dokumenty zawierają prawdziwą bombę - niepublikowane dotąd wiersze Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Nie mogłem uwierzyć. Rachunek prawdopodobieństwa nie przewiduje takich przypadków. Teoretycznie na Wybrzeżu prędzej można się spodziewać spuścizny Schillera i Goethego.

Wąsaty golas i bilet wizytowy hrabiny

Niezapisany pamiętnik przyjechał do Sopotu w 1945 r. w wagonie repatriantów ze Lwowa jako mienie przesiedleńcze. Był on pamiątką po zmarłej przed wojną ciotce właścicieli mieszkania - Marii.

Ze zdjęć podklejonych pod okładką pamiętnika wynika, że była ona piękną kobietą. Regularne, delikatne rysy twarzy. Błyszczące czarne włosy. Świetna figura.
Potomkowie Marii nie chcą wyjawić jej nazwiska. Sami też nie chcą rozmawiać z prasą. Dlaczego?

Odnalezione między kartkami pamiętnika fotografie i bilety wizytowe przywołują bogatych i sławnych z przełomu XIX i XX wieku. Są tu finansiści, są hrabiowie, są baronowie.
Jak się wydaje, Maria mogła znać osobiście samego cesarza Austro-Węgier Franciszka Józefa, hrabinę Ninę z Trawińskich-Zawistowskich, solistę operowego Conte Enrico Telliniego, pisarzy Henryka Sienkiewicz i Marię Konopnicką.

Nie wszystkich bohaterów z przeszłości udało się na razie antykwariuszowi Knoblauchowi zidentyfikować.

Nie wiadomo, kim jest np. pozujący do zdjęcia w niedwuznacznej pozie wąsaty golas. Amant, według wstępnych ustaleń, mógł być aktorem któregoś z lwowskich lub krakowskich teatrów.

Bo Maria - jak przyznali właściciele strychu w Górnym Sopocie - wbrew szanowanej we Lwowie rodzinie z tradycjami postanowiła zostać aktorką. Dla rodziców ze szlacheckiego rodu była to potwarz. W ówczesnych czasach praca w teatrze cieszyła się niewiele większym poważaniem niż profesja prostytutki.

Maria prowadziła bujne życie towarzyskie. Pomiędzy kartkami pamiętnika poukrywała listy od wielu adoratorów.

Czy to dlatego jej potomkowie chcą zachować anonimowość? Mimo że od tych romansów upłynęło ponad 100 lat?

Iżbym całował dobre twoje dłonie

Jeden z adoratorów wysyłał Marii wiersze, m.in. ten:

I rozkochałem dumnie moje bóle
I rozkochałem dni przeżyte w męce
I szczęściem mi wszystkie byłyby
Gdybym całował twoje ręce
Chociaż stargałem moje skrzydła w locie
I chociaż przegrane me rozpaczy boje
Na nowe męki poszedłbym w tęsknocie
Unosząc w myślach dobre ręce Twoje
A gdybym wrócił jak zwycięzca skromny
I gdyby wawrzyn uwieńczył me skronie
Z jednego szczęścia byłbym wówczas dumny
Iżbym całował dobre twoje dłonie


Napisany odręcznie i pospiesznie list kończy się uwagą: "Podle się przepisało".

Zamaszysty podpis był tą bombą, o której mówił przez telefon antykwariusz Knoblauch: "Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Zakopane. 1906 r.".

Czy to ten Przerwa-Tetmajer? Wybitny poeta Młodej Polski? Piewca urody Tatr, Podhala i kobiet? Ten "Poeta" z "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego?

W 1906 r. Przerwa-Tetmajer był już zaręczony z Jadwigą Szulcówną, dziewczyną z bogatej finasjerskiej rodziny Krakowa. Gdy więc Maria czytała list z Zakopanego, cały Kraków zachwycał się wspaniałą wyprawą ślubną Szulcówny; prezentowaną ją na wystawie modnego sklepu.

Do ślubu Przerwy-Tetmejara i Szulcówny nie doszło. Czy właśnie z powodu Marii?

Podboje i gorycze lat młodzieńczych

Kazimierz Przerwa-Tetmajer był zaręczony pięciokrotnie, nigdy jednak się nie ożenił.

Oprócz Jadwigi Szulcówny niedoszłą małżonką poety była między innymi Wanda Estreicherówna, córka znanego historyka literatury i teatru Karola Estreichera. Raz Przerwa-Tetmajer uciekł dosłownie sprzed ołtarza. Wymigał się... błędnie wpisanymi przez urzędnika danymi w metryce urodzenia.

- Wydaje się, że na początku poeta zaręczał się z miłości, później dla wysokiego posagu - opowiada Justyna Bajda z Uniwersytetu Wrocławskiego, autorka książki "Poezja a sztuki piękne. O świadomości estetycznej i wyobraźni plastycznej Kazimierza Przerwy-Tetmajera". - Poeta bardzo cenił swoje szlacheckie pochodzenie. Niestety, jego rodzina straciła majątek w powstaniu styczniowym i Przerwa-Tetmajer musiał sam zarobić na życie. Denerwowało go to. Żył na kredyt. Zawsze bogato i niezwykle się ubierał. Z czasem jego chęć ożenku stała się tak silna, że wysyłał nawet anonse matrymonialne do gazet.

Nie dość więc, że Przerwa-Tetmajer zachowywał się jak oszust matrymonialny, cały czas utrzymywał dziesiątki romansów. Związek z Marią był zapewne ledwie jednym z wielu.

- Utarło się przekonanie, że każdy erotyk Przerwy-Tetmajera powstał dla konkretnej kobiety - wyjaśnia Bajda. - Co ciekawe, spotykał się nie tylko z kobietami ze swoich sfer. Jego kochankami były też praczki, kucharki czy nawet żona pewnego warszawskiego zecera. Miłosnymi podbojami przechwalał się w korespondencji z najlepszym przyjacielem, pisarzem Ferdynandem Hoesickiem. U szczytu sławy dostawał setki listów od wielbicielek. W części z nich znajdowały się jednoznaczne propozycje miłosnych schadzek. Grupa fanek jeździła za nim do Warszawy, Zakopanego czy nawet Wiednia.

Bywało jednak, że Przerwa-Tetmajer pomimo licznych podbojów zakochiwał się bez wzajemności. Czy to właśnie o tym traktuje kolejny wiersz odnaleziony w listach ze strychu w Sopocie?

Gorycze lat młodzieńczych
to są gorzkie kwiaty
sami ich nieraz w naszej
poszukujem czarze
trucizny szczere istne
poznajemy z laty
a niemoc, beznadziejność
- to są dwaj lekarze

- Styl życia, jaki prowadzili Kazimierz Przerwa-Tetmajer czy wasza Maria, dla młodopolskiej bohemy był czymś zupełnie normalnym - tłumaczy Justyna Bajda. - Świadomie odrzucili mieszczańskie zasady i moralność. W tym środowisku królowały używki, w tym słynny absynt. Standardem były też nagie modelki pozujące na godziny czy częste choroby weneryczne. Zdarzały się też i wielkie skandale miłosne. Najgłośniejszy to ten z udziałem Dagny Juel Przybyszewskiej, która rozkochała w sobie malarza Edvarda Muncha, dramaturga Augusta Strindberga i młodopolskiego pisarza Stanisława Przybyszewskiego. Wyszła za niego za mąż, by w hotelu w Tbilisi zostać zastrzeloną przez kochanka.

Kazimierz Przerwa-Tetmajer zmarł w 1940 r. całkowicie zapomniany, umęczony chorobą psychiczną, która była wynikiem przebytej kiły. Pochowano go w Warszawie, w grobie jedynego syna Kazimierza Stanisława.

Maria umarła kilka lat wcześniej. Jeszcze przed wybuchem wojny jej pamiętnik trafił w ręce najbliższej rodziny.

Kryje on jeszcze jedną zagadkę.

Syn wykradziony na spacerze

Wśród listów, które kryły okładki pamiętnika, znajduje się kartka z niewielkim, ołówkowym rysunkiem popiersia dziecka podpisanym "Styka 1901".

Czy autorem ten Jan Styka? Słynny młodopolski rysownik i malarz? Uczeń samego Jana Matejki? Współautor wspaniałej "Panoramy Racławickiej"?

I kim jest chłopiec z rysunku?

- Naszym zdaniem jest to nieślubne dziecko Tetmajera, Kazimierz Stanisław, który w 1933 r. popełnił samobójstwo - podejrzewa antykwariusz Knoblauch.

Faktycznie, o matce syna poety niewiele wiadomo, ale czy to możliwe, by była nią aktoreczka ze Lwowa, do której Przerwa-Tetmajer pisał miłosne listy?

Według Justyny Bajdy z Uniwersytetu Wrocławskiego poeta na początku nieszczególnie się swoim synem interesował przez pierwsze lata jego życia.

- Aż nagle, gdy chłopiec miał kilka lat, wykradł go na spacerze, wywiózł do Zakopanego i zaczął procedurę oficjalnego usynawiania - opowiada Justyna Bajda. - Było to właśnie w 1906 r., gdy był zaręczony z Szulcówną. Właśnie z powodu nieślubnego syna rodzina Szulcówny zerwała zaręczyny Tetmajera.

Na początku chłopca wychowywała babka poety lub jego kochanki. Gdy chłopiec podrósł, Przerwa-Tetmajer uznał, że jest on wybitnie utalentowany (po ojcu) i zaczął pokładać w nim ogromne nadzieje.

Potem, gdy choroba psychiczna Przerwy-Tetmajera zaczęła gwałtownie się rozwijać, udało mu się wmówić synowi, że posiadł jakąś wielką tajemnicę twórczości. Syn jednak nie był w stanie sprostać oczekiwaniom ojca. Dorosły już Kazimierz Stanisław popadł w alkoholizm, zaraził się chorobą weneryczną.

Mimo że obaj mieszkali razem w jednym z hoteli w Warszawie, ciężko chory już Przerwa-Tetmajer zdawał się nie zwracać na syna uwagi. A syn cierpiał.

Kazimierz Stanisław popełnił samobójstwo w wieku 33 lat. Okoliczności pozostają niejasne. Jedna z warszawskich gazet podała, że przyczyną zgonu było zatrucie spirytusem.

Przerwa-Tetmajer był już wtedy w tak złej kondycji psychicznej, że nie przyjął śmierci syna do wiadomości i jeszcze do trupa wzywał lekarzy.

Czy rzeczywiście matką Kazimierza Stanisława była Maria, jak podejrzewa sopocki antykwariusz?

Jeśli dowodem ma być tylko rysunek z pamiętnika, to mało prawdopodobne. Syn poety urodził się pod koniec 1901 r. A rysunek Jana Styki, datowany na ten sam rok, przedstawia dziecko przynajmniej kilkunastomiesięczne.

Znajoma z "Zawiszy Czarnego"

- Nie, to na pewno nie była Maria - przekonuje reżyser Jacek Koprowicz. W 1983 r. nakręcił swój debiutancki film - "Przeznaczenie" to fabularna biografia Kazimierza Przerwy-Tetmajera.

- Kontakty ze śmietanką Młodej Polski, na co jednoznacznie wskazują odnalezione w Sopocie materiały, określają ją jako postać znaną i popularną. Dziś powiedzielibyśmy o niej "gwiazdeczka" - tłumaczy Koprowicz. - A to nijak mi się nie wiąże ze statystką-alkoholiczką, która - z tego co ustaliłem - żyła na pograniczu nędzy.

Zanim Koprowicz zabrał się do scenariusza "Przeznaczenia", przeprowadził prywatne śledztwo:- Przerwa-Tetmajer jako czołowy młodopolski poeta budził zainteresowanie polonistów i biografów. Zachowało się też sporo wspomnień z tamtego czasu czy listów. Informacje znalezione w książkach sam starałem się zweryfikować; docierałem do oryginalnych dokumentów, rozmawiałem z żyjącymi jeszcze osobami, które osobiście znały poetę.

- Z tego wszystkiego - ciągnie Koprowicz - powstał obraz człowieka, który cały czas biegł ku szczęściu, czerpał ogromną radość z ciał kobiet i miłości. Bo kobiety go uwielbiały; poeta był sławny, przystojny, inteligentny, szarmancki, wokół roztaczał niezwykły magnetyzm. Rozmawiałem nawet z czterema, już dość leciwymi paniami, które stanowczo stwierdziły, że sławny erotyk "Lubię, kiedy kobieta..." powstał właśnie dla nich. Na początku pomyślałem, że trzy z nich muszą kłamać. A potem przyszło mi do głowy, że wiersz ma przecież cztery zwrotki!

Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.
Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.
I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.
Lubię to - i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata

"Lubię, kiedy kobieta..." jest jednym z najbardziej znanych wierszy Przerwy-Tetmajera i jednocześnie chyba najsławniejszym polskim erotykiem. Ukazał się drukiem w 1894 r.

No dobrze, jeśli to nie tajemnicza Maria była matką Kazimierza Stanisława, to kto nią był?

- To dwudziestoparoletnia statystka teatralna z Krakowa - twierdzi Jacek Koprowicz. - Pamiętam, że poznali się w 1901 r., w trakcie prób do spektaklu poetyckiego "Zawisza Czarny", którego premiera odbyła się w Teatrze Miejskim [obecnie Teatrze im. Słowackiego]. Na marginesie: próby podobno nie szły najlepiej, bo poeta zupełnie nie miał zmysłu dramatycznego. Ich romans trwał co najwyżej kilka miesięcy. Gdy parę lat po urodzeniu syna Kazimierz Przerwa-Tetmajer odwiedził ją, zastał eksstatystkę pijaną w sztok. I właśnie wtedy zabrał chłopca do siebie.

Opinię filmowca potwierdza Justyna Bajda z Uniwersytetu Wrocławskiego: - Ta od dziecka miała prawdopodobnie inicjały I. D. Była córką krakowskiego inżyniera. Statystowanie w "Zawiszy Czarnym" było jej pierwszym występem na scenie. Była dużo młodsza od poety, co wówczas stanowiło spory problem. Ich romans trwał krótko, ciężarną dziewczynę rodzice wyrzucili z domu. Poeta pokrył koszty porodu, wspomagał ją finansowo. Jednak tak naprawdę o I. D. wiemy niewiele. Także dlatego, że sam Przerwa-Tetmajer skutecznie pozacierał wszystkie ślady. Nawet w metryce urodzenia Kazimierza Stanisława pole "imię i nazwisko matki" pozostało niewypełnione. Pewne jest jednak, że nie była nią pamiętnikowa Maria.

Co się stanie ze znaleziskiem?

Po ujawnieniu znaleziska do Zbigniewa Okuniewskiego i Marka Knoblaucha zgłosiło się wielu prywatnych kolekcjonerów. Niektórzy dawali od razu po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zwróciła się do nich Danziga Biblioteka Polskiej Akademii Nauk i osoby związane ze środowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego.

- Uważałem, że zbiór powinien trafić do instytucji pożytku publicznego. Rodzina twierdziła jednak, że należy jeszcze poczekać - mówi Okuniewski.

- Wszystkie rękopisy wymagają konserwacji. To musi potrwać. W tej sytuacji dalsze kroki zamierzam podjąć dopiero na wiosnę - mówi Knoblauch.

- Konserwacja kilku kartek nie trwa całych tygodni. Może warto wcześniej udostępnić zawartość zbioru naukowcom albo przygotować wystawę?

- Na dzisiejszym etapie zdecydowanie wykluczam taką możliwość - kwituje Marek Knoblauch

- Wiersze Kazimierza Przerwy-Tetmajera to dobro narodowe. Należy zrobić wszystko, aby trafiły do instytucji pożytku publicznego - mówi Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Jeżeli ktoś próbuje tym kupczyć, postaramy się, aby zbiór został jak najszybciej np. wpisany do rejestru zabytków ruchomych. To drastycznie ograniczy radosną twórczość wszelkich handlarzy.

Wiersz Władysława Tatarkiewicza do Marii

A gdy idziemy każdy swoją drogą,
Spotykające krzyżują się cienie,
Ktoś szedł, cień rzucił miły jak wspomnienie,
Że już go oczy zapomnieć nie mogą,
Na niezmierzonej złotych świateł fali.
A kto cień rzucił, minął i szedł dalej.
Ktoś tu szedł mimo - i niebaczna dłonią
Z przydrożnych pędów strącił kwiecia deszcze
Odszedł - a kwiaty spadają jeszcze,
jeszcze się kiście pod dotknięciem kłonią.
A kto szedł - minął i sam może nie wie
O tej strąconej kwiecistej ulewie.


(Władysław Tatarkiewicz, Zakopane, 29 VIII [19]09

Bartosz Gondek, Mirosław Baran


Tetmajer 1.jpg
Przerwa-Tetmajer z nieślubnym synem Kazimierzem Stanisławem przed zakopiańską chatą. Kim była jego matka? Czy mogła nią być właśnie Maria? Fot. Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem
Plik ściągnięto 26933 raz(y) 70,05 KB

tetmajer 2.jpg
Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Fot. archiwum Muzeum Tatrzańskiego
Plik ściągnięto 26933 raz(y) 11,62 KB

_________________
Kto głośny jak dzwon, ten pusty jak on...
 
 
Pumeks
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-09, 15:16   

feyg napisał/a:
Spory artykuł na ten temat ukazał się dziś w Gazecie Wyborczej
Cytat:
(...)Okuniewski odkłada na bok kolejne, niewiele warte tomy. Przedwojenny Kunst Album z muskularnymi gejami od Thoraka. (...)

Ciekawe kto ten album zachachmęcił :hihi:
 
 
Starocie_Sopot 

Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 6
Skąd: Sopot
Wysłany: 2009-01-13, 18:49   

Witam wszystkich po raz pierwszy ( także dobrych znajomych choć często gęsto niewidzianych od roku ) Odkrycie rękopisów Tetmajera , Tatarkiewicza i innych rzeczywiście b.ciekawe. Dzięki koledze Zbyszkowi miałem możliwość obejrzeć to cudo osobiście. Niestety w przytoczonym powyżej artykule młodego pana G. (Gazeta Wyborcza ) jest sporo niezawinionych ( chciałbym w to wierzyć ) błędów . Kartek korespondencji jest w sumie 43. Pisząc w artykule o objętości rękopisów cytuję " kilku kartek " pan G. delikatnie mówiąc mija się z prawdą. Poza tym autor artykułu z całą pewnością nigdy w życiu nie zlecał żadnej pracowni renowacji starego papieru bo gdyby tak było wiedziałby że nie jest to piekarnia . Swoją drogą mógł wykonać krótki telefon do jakiegokolwiek renowatora starego papieru aby poznać faktyczny stan rzeczy. Nawet renowacja " kilku kartek " musi niestety potrwać . " W tym wypadku "pogoń za królikiem" była silniejsza . :flaga: Pozdrawiam.
 
 
Starocie_Sopot 

Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 6
Skąd: Sopot
Wysłany: 2009-01-13, 19:19   

Witam ponownie. Kolejne sprostowanie do artykułu młodego pana G. (Gazeta Wyborcza ) Wizytówka odnaleziona pomiędzy rękopisami należała do Niny z Trawińskich - Kurpiszowej , wystarczyło dobrze przepisać z wcześniej opublikowanego artykułu w " Dzienniku Bałtyckim " ( autorstwa Pani Doroty Abramowicz ) Kolejne " byki " artykułu w Wyborczej podam jutro ( pies wielkości małej krowy czeka na spacer ) :-D
 
 
ezet 

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 1604
Skąd: Pomorze Gdańskie
Wysłany: 2009-01-13, 19:52   

Starocie_Sopot napisał/a:
Kolejne " byki " artykułu w Wyborczej podam jutro ...


Wychodzi na to, że młody pan G. (Gazeta Wyborcza ) będzie musiał napisać kolejny artykuł, składający się wyłącznie ze sprostowań. I to dość obszerny.
 
 
villaoliva 
Administrator


Pomógł: 19 razy
Wiek: 95
Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 6911
Skąd: Oliva
Wysłany: 2009-01-14, 22:50   

Kwapiński pilnuje Tetmajera

Cytat:
Bez wiedzy wojewódzkiego konserwatora zabytków nie będzie można sprzedać odnalezionych na strychu w Sopocie nieznanych utworów Kazimierza Przerwy- Tetmajera.

Pod koniec grudnia podczas przetrząsania strychu kamienicy w ręce sopockiego miłośnika staroci Zbigniewa Okuniewskiego wpadły rękopisy z piętnastoma wierszami słynnego młodopolskiego poety. Zbiór uzupełniały fotografie znanych Polaków końca XIX w. oraz bilety wizytowe ówczesnych osobistości. Dokumenty stanowiły zawartość zniszczonego pamiętnika, który przeleżał na strychu ponad 60 lat. Należał on do pochodzącej z arystokratycznej rodziny damy, której potomkowie po wojnie przenieśli się do nadmorskiego kurortu.

Okuniewski i jego znajomy - kolekcjoner fotografii Marek Knoblauch, którego rodzina autorki pamiętnika ustanowiła pełnomocnikiem w tej sprawie - pokazali materiały mediom. Wybuchła ogólnokrajowa sensacja. Okuniewski i Knoblauch otrzymali mnóstwo propozycji od kolekcjonerów, którzy zamierzali kupić wyjątkowy zbiór. Wśród chętnych była między innymi danziga biblioteka Polskiej Akademii Nauk.

W środę w sprawę włączył się oficjalnie pomorski wojewódzki konserwator zabytków Marian Kwapiński. - Podczas spotkania z pełnomocnikiem rodziny zobowiązał go do dostarczenia urzędowi pełnego spisu zawartości pamiętnika z wierszami Kazimierza Przerwy-Tetmajera - mówi rzecznik urzędu Marcin Tymiński. - Trzeba też pamiętać, że w przypadku ewentualnej sprzedaży znaleziska prawo pierwokupu posiada instytucja państwowa mogąca we właściwy sposób zagospodarować cenne materiały.

Jeżeli jednak zbiór trafi na aukcji w prywatne ręce, nowy właściciel pamiętnika będzie musiał umożliwić instytucji państwowej wykonanie kopii, by mogli mieć do niej dostęp badacze.
_________________

W Oliwie... zawsze zielono www.staraoliwa.pl
 
 
 
Starocie_Sopot 

Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 6
Skąd: Sopot
Wysłany: 2009-01-15, 09:21   

Witam. Jestem po porannej lekturze Wyborczej. Rzeczywiście wszystkich listów jest w sumie 15 co nie zmienia faktu , że kartek jest 43 a nie kilka jak napisał redaktor B.G w poprzednim artykule. W dzisiejszym numerze " GW " redaktor oznajmia (cytuję )" z 15 wierszami słynnego młodopolskiego poety " a w rzeczywistości powinno być : z 15 listami autorstwa m.in. słynnego młodopolskiego poety Kazimierza Przerwy Tetmajera , Tatarkiewicza i innych. ( list w języku czeskim , niemieckim i inne których autorzy do tej pory nie zostali ustaleni ) Pozdrawiam i oświadczam , że w słynnej " Karczmie sopockiej " (której ostatnim właścicielem był mój pradziadek) pan B.G nie zostałby obsłużony ( a Kaszubi popijający tam piwko dopilnowaliby tego )
 
 
villaoliva 
Administrator


Pomógł: 19 razy
Wiek: 95
Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 6911
Skąd: Oliva
Wysłany: 2009-01-15, 09:47   

Może go ktoś wprowadził w błąd?
_________________

W Oliwie... zawsze zielono www.staraoliwa.pl
 
 
 
Starocie_Sopot 

Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 6
Skąd: Sopot
Wysłany: 2009-01-15, 10:56   

Witam. Nikt nie wprowadził go w błąd ( raczej on osoby czytające "GW") Pan B.G (Wyborcza) osobiście oglądał pamiętnik z rękopisami w sopockiej kawiarni " U Olsena " towarzyszyła mu m.in urocza dziewczyna z radia którą serdecznie pozdrawiam :flaga:
 
 
ezet 

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 1604
Skąd: Pomorze Gdańskie
Wysłany: 2009-01-15, 11:03   

Już wcześniej zauważyłem, że po odejściu z Gazety Wyborczej red. Doroty Mikłaszewicz, poziom artykułów z wątkami historycznymi, w regionalnym wydaniu "GW", często pozostawia wiele do życzenia.
Ostatnio zmieniony przez ezet 2009-01-15, 14:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Starocie_Sopot 

Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 6
Skąd: Sopot
Wysłany: 2009-01-15, 11:04   

Tytuł artykułu " Kwapiński pilnuje Tetmajera " wielce oryginalny. Po prostu praca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków polega na pilnowaniu zabytków.
 
 
Starocie_Sopot 

Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 6
Skąd: Sopot
Wysłany: 2009-01-15, 11:18   

Zgadzam się całkowicie z przedmówcą , dobrze pamiętam ciekawe a przede wszystkim rzetelne artykuły red.Mikłaszewicz.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Partnerzy WFG

ibedeker.pl