W Danzigiej Galerii i Muzeum Fotografii "Cyklop" zorganizowano wystawę "Portrety więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych". W jej ramach 1 września i kilka dni temu na ulicy Piwnej stanęła np. esesmańska budka strażnicza. Zbulwersowany przewodnik PTTK zawiadomił policję.
- Niemieccy turyści robili sobie pamiątkowe zdjęcia w budce z runami SS, którą wystawiono na ulicę Piwną, nie mieli pojęcia o "przesłaniu artystycznym" galerii "Cyklop". To wszystko wyglądało jak karygodne wykorzystanie tematyki martyrologii. Teraz to zdjęcie będzie krążyć po świecie, w dziwnym świetle pokazując nasze miasto - mówi Stanisław Sikora, przewodnik, szef danzigiego oddziału PTTK. Uważam tą sprawę za bulwersującą. Dlatego zgłosiłem ją na policję.
Polecam przeczytać w całości.
Co myślicie o tego typu działaniach przykrytych czapką - niewidką z napisem "sztuka"?
Niestety redaktor Gondek z Gazety Wyborczej rzadko kiedy bywa obiektywny, a jego artykuły rzadko kiedy bywają zgodne z rzeczywistością. Ale ten Pan tak ma. Szukanie taniej sensacji to jego specjalność.
Ta sprawa jest mi znany z pierwszej ręki, wiem zatem jaki cel przyświecał autorom ekspozycji. Zanim zabierze się zdanie w tej kwestii, polecam najpierw wizytę w opisanym miejscu.
Dla porównania podaję ten sam temat z Dziennika Bałtyckiego.
W minioną środę do Galerii i Muzeum Fotografii Cyklop przy ulicy Piwnej w Danzigu wkroczyła policja. Powodem interwencji nie była chęć obejrzenia wystawy "Portrety więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych", lecz donos zatroskanego obywatela...
- Policjanci powiedzieli, że otrzymali zgłoszenie, jakoby propagowane tu były treści nazistowskie - opowiada Władysław Żuchowski, właściciel galerii. - Tego dnia kręcono suplement do filmu "Stutthof - fabryka śmierci", w reżyserii Wiesława Kwapisza. Na zewnątrz stała budka wartownicza SS i widniał napis KL Stutthof. Żołnierz w czarnym mundurze (aktor) zaprosił do wnętrza parę zakochanych młodych ludzi, przypinając im numery obozowe. Scena trwała dwie minuty, pozostała część filmowej akcji działa się w galerii. Policjanci obejrzeli wystawę i po pięciu minutach grzecznie się pożegnali.
A do podanego wyżej przez użytkownika Fritzek artykułu z lokalnego dodatku Gazety Wyborczej
, polecam lekturę komentarzy pod nim zamieszczonych.
_________________ STAWAR
Ostatnio zmieniony przez stawar 2009-09-28, 20:43, w całości zmieniany 2 razy
Kontrowersyjna wystawa w galerii "Cyklop"
Autor: j2342 26.09.09, 07:37
Widziałem tę wystawę i znam okoliczności całej tej historii, którą wczoraj
wywołał pan radny Sikora. Wykorzystując elementy wystawy "Cyklopa", w galerii
pracowała ekipa filmowa reżysera Wiesława Kwapisza, która kręciła sceny do
filmu "Stutthof - Obóz Śmierci". Stąd widoczni na ulicy Piwnej osobnicy w
mundurach SS. Galeria "Cyklop" robi bardzo dobrą robotę chociażby pod jednym
względem: uczy historii. Historii, która jest nie tylko czystą statystyką:
tylu zabito, tylu spalono itp., lecz historii na podstawie losów
poszczególnych ludzi. Wbrew powszechnemu mniemaniu, znajomość historii II
wojny światowej jest wśród Polaków znikoma. To jest tak jak ze znajomością
języków obcych: wszyscy uważają, że znają, ale jak trzeba porozmawiać, to już
nie bardzo. Podobnie jeśli chodzi o wiedzę historyczną, nieodległego przecież
okresu najstraszliwszej przecież w dziejach ludzkości wojny. I mówię to nie na
zasadzie tego, że gdzieś coś usłyszałem, lecz na zasadzie swoich wieloletnich
doświadczeń, jako przewodnik po Muzeum Stutthof. Mogę stwierdzić jedno: wiedza
Polaków na temat okresu II wojny światowej jest żenująco niska. Uważam, że nie
powinniśmy mieć złudzeń, bez wdrożenia odpowiednich mechanizmów edukacyjnych,
za kilkadziesiąt lat cała ta martyrologia będzie tylko hasłem, jak dziś "Bitwa
pod Grunwaldem". Niby wszyscy wiedzą, ale jak przyjdzie do szczegółów, to
pokutuje już tylko wyłącznie mitologia. Obecnie w szkołach niewiele uczy się
historii tego okresu. Można to robić, ale fakultatywnie. Może więc tu jest
pole do popisu dla naszych przedstawicieli w samorządzie i innych instytucjach
władzy. Pan Władysław Żuchowski uważa, że należy organizować rekonstrukcje na
terenie byłych obozów. Jest to jego opinia, z którą się nie zgadzam, ale ma
przecież do tego prawo. Z mojej obecnej wiedzy wynika, że na terenie Muzeum
Stutthof, przynajmniej za życia obecnie tam pracujących, jakiekolwiek
rekonstrukcje nie są możliwe. Tu zgadzamy się z opinią, że jest pewna sfera,
poza którą nie wolno przechodzić. Ale chcąc nadążyć za rozwojem nowych
technologii, muzeum rozpoczęło wdrażanie nowych form zwiedzania, jak chociażby
artystyczna prezentacja "Bez słów", pokazana w lipcu br. Sam pracuję nad
projektem historycznym, który będzie można zobaczyć w przyszłym roku. Wydaje
się, że panu Władysławowi Żuchowskiemu należałoby podziękować i wspierać go w
jego działaniach. Obecnie z jego inicjatywy powstaje wystawa, której
elementami będzie tysiąc portretów byłych więźniów obozów koncentracyjnych.
Projekt jest olbrzymi i, pamiętajmy, powstaje siłami osób prywatnych. Nie ma
tu wielkich pieniędzy urzędników i orderów. Ot, praca u podstaw kilkorga ludzi
z pasją. Wystawa będzie ukazywała historię II wojny światowej właśnie na
podstawie losów poszczególnych ludzi. Ludzie, których fotografuje Władysław
Żuchowski wiedzą czemu będą służyły ich portrety i z chęcią godzą się na
uczestnictwo w projekcie. Przeszkody, które musi pokonywać p. Żuchowski,
wynikające pewnie z niezrozumienia sprawy, nie są niczym nowym. Z podobnymi
problemami spotykali się po wojnie rodowici Gdańszczanie-Polacy, którzy w
okresie międzywojennym walczyli o polskość tego terenu, podczas wojny byli
przymusowo germanizowani, wtrącani do obozów i mordowani, a po wojnie musieli
przechodzić uwłaczającą godności weryfikację, nazywano ich obraźliwie
"szwabami, autochtonami". Wielu wyjechało do Niemiec, z przymusu. Te problemy
opisał świetnie w swojej książce "Wspomnienia danzigiego Bówki" oraz
"Gdańszczanie" p. Brunon Zwarra (Kończy niedługo 90 lat. 200 lat życia Panie
Brunonie!!!). Z argumentem, że przy budce esesmana na ul. Piwnej fotografowali
się niemieccy turyści, co daje podstawę do negatywnej oceny działalności
"Cyklopa", trudno się zgodzić. W Muzeum Stutthof ludzie też się fotografują.
Jak np. ocenić pozowane zdjęcia przy piecach krematoryjnych, czy pod
szubienicą. Jedni powiedzą, że to profanacja inni, że mają prawo robić zdjęcia
gdzie chcą, jeśli oczywiście nie jest to zabronione (w Muzeum Stutthof jest
zabronione na ekspozycjach muzealnych). Jeśli komuś przyświeca zła wola, to
zawsze znajdzie pretekst żeby pokazać coś w negatywnym świetle. W końcu można
pójść w pewne miejsca w Danzigu, sfotografować chociażby z bezdomnymi, a
później napisać wielki artykuł, jak to samorząd tego miasta nic nie robi dla
poprawienia losu bezdomnych. Ja na projekty "Cyklopa" patrzę pozytywnie. Liczę
na to, że dalej galeria ta, poprzez swoje wystawy i happeningi, będzie
pokazywała prawdziwą historię i budziła pozytywne emocje, jednocześnie
upamiętniając ofiary tamtego strasznego czasu. Ja mogę jedynie zaprosić
wszystkich do zwiedzania Muzeum Stutthof z przewodnikiem. Waldemar
Świetne podsumowanie całej sprawy przeprowadził Dziennik Bałtycki. Panowie z dodatku lokalnego Gazety Wyborczej powinni się przejść do siedziby DB po korepetycje.
Tańce na rurze, sporo alkoholu, tajemniczy biały proszek, a na koniec interweniująca policja - taki przebieg miały pierwsze urodziny Danzigiej Galerii Miejskiej. "To skandal" - stwierdzili studenci ASP i na znak protestu zabrali z galerii swoje prace.
Studenci ASP, oburzeni performance który odbył się podczas pierwszych urodzin Danzigiej Galerii Miejskiej, zabrali z wystawy swoje prace. - Jestem zszokowana ich reakcją - mówi dyrektor galerii.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum