Trudno nie odnieść wrażenia, że urzędnicy miejscy nie mają pomysłu na Orunię. Tę część Danziga pozostawiono samej sobie. Z wypowiedzi pana Lechmana można wyczytać to, co zdaje się być oficjalną strategią włodarzy miasta w stosunku do naszej okolicy: "Orunia poradzi sobie sama. Przecież będzie tu obwodnica, przecież działają tu organizacje społeczne".
Pomorze otrzymało z UE 74 mln zł na rewitalizację zaniedbanych dzielnic. Danzig wybrał cztery dzielnice, które chce ożywić: Dolne Miasto, Dolny Wrzeszcz, Nowy Port i Letnicę. Oruni na liście brak.
- Wszystkiego nie da się zrobić, musi być jakaś kolejność - tłumaczy Grzegorz Lechman z wydziału rewitalizacji danzigiego magistratu. - Dlatego najpierw postawiliśmy na dzielnice, które mieszczą się bardziej w centrum, a nie Orunię, czyli obrzeża Danziga. W 2004 r. robiliśmy diagnozę miasta, przygotowaliśmy program perspektywiczny rewitalizacji. Wybraliśmy 13 dzielnic, w tym Orunię. Teraz robimy cztery.
(...)
Gdy przygotowywaliśmy program rewitalizacji, to okazało się, że problemy na Oruni są, ale nie takie, jak wskazywałyby na to stereotypy. Oruni robi się "czarny PR" - mówi Grzegorz Lechman. - Oczywiście dzielnica jest biedniejsza, ale gdyby się tu przejść, to wyremontowany został kanał Raduni, niedawno powstały nowe bloki komunalne, został zrewitalizowany park. A przestępczość też nie jest już tak wysoka.
Ale lokalni aktywiści uważają, że zostali ukarani za swoją społeczną działalność. - Bo dla mnie argument "przecież dobrze sobie radzą" oznacza, że brak pieniędzy na dzielnicę jest karą za aktywność. Może gdybyśmy byli zupełnie nieporadni, ktoś by się nami zainteresował - mówi Marianna Sitek-Wróblewska ze Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych Orunia. - Niesprawiedliwe jest określanie, że Orunia to zwyczajne obrzeża. To atrakcyjne tereny inwestycyjne.
Rozmowa z dr. Jarosławem Załęckim, socjologiem miasta z Uniwersytetu Danzigiego
Cytat:
Orunia, to fakt, jest zdegradowana. Może dlatego właśnie warto zadbać o jej wizerunek?
- Pojawia się pytanie, czy w ogóle warto ją rewitalizować. Rewitalizacja to budowa nowych chodników, parkingów, dróg. To też aspekt społeczno-kulturowy, praca z mieszkańcami, wpuszczenie do dzielnicy organizacji pozarządowych, fundacji, które zajmą się np. młodzieżą, dofinansowanie do szkół i zajęć pozaszkolnych, żeby dzieciaki miały co robić.
Nie warto tego robić na Oruni?
- Uważam, że nie, szczególnie jeśli nie ma na to pieniędzy. Spójrzmy prawdzie w oczy: to nie jest dobry teren do mieszkania. Złe warunki ekologiczne, podmokły teren, narażony na powodzie. To nie jest dobry kierunek do rozwoju miasta. Dlatego, może trzeba powiedzieć otwarcie, że nie jest to obszar, który powinien się rozwijać, jeśli chodzi o funkcje mieszkaniowe. Może te powinno się powoli wygaszać. Oczywiście warto wybrać obiekty charakterystyczne dla tego miejsca, wyremontować i zrobić z nich pomniki przeszłości, przypominające o historii dzielnicy.
Remonty, budowy, wyburzenia, społeczne projekty aktywizujące mieszkańców - to wszystko kosztuje i to wcale niemało. Przy dofinansowaniu ze środków unijnych miasto postanowiło te pieniądze wydać, by zmienić obraz najbardziej zaniedbanych dzielnic Danziga. - Nie jesteśmy w stanie rewitalizować wszystkich dzielnic jednocześnie.
Wiele z nich tego wymaga, jednak w wielkim planie rewitalizacyjnym Danziga na lata 2008 - 2015 wybraliśmy cztery z nich - Dolne Miasto, Letnicę, Nowy Port i Dolny Wrzeszcz - mówi Grzegorz Lechman z referatu rewitalizacji Urzędu Miejskiego.
Wielki plan rewitalizacyjny Danziga pochłonie około 135 mln złotych. (...)
Nie da się tak czy inaczej (bez GIGANTYCZNYCH pieniędzy) rewitalizować czegoś co defacto trzeba by odbudowywać od nowa. Być może mój recenzent dr Załęcki mówi co mówi, bo pracuje też na zlecenie miasta. Ale obiektywnie i bezstronnie patrząc - ma rację. Aż żal - tylko, że to co się dzieje z dolną orunią nie dzieje się od wczoraj.... a to już nie jego wina. Oczywiście, że nóż się otwiera itd - ale z bezsilności wobec nieuchronnego, a nie na heroldów rejterady włodarzy na "z góry upatrzone, strategicznie uzasadnione pozycje".
Pomógł: 10 razy Dołączył: 10 Maj 2008 Posty: 934 Skąd: Orunia
Wysłany: 2009-11-05, 22:16
To nie jest brutalna prawda, tylko manipulacja. Stopień degradacji dzielnicy nie jest wszędzie jednakowy, a ocenia się go poprzez rudery Przy Torze i Rejtana. I na tej podstawie hurtem rozgrzesza się bezczynność obecnych i wszystkich poprzednich władz miasta. A argumenty socjologa o złych warunkach ekologicznych, podmokłym terenie narażononym na powodzie etc. to kpina, zwłaszcza w zestawieniu ze "wspaniałymi" warunkami Nowego Portu czy Letnicy.
Powtarzam: głoszenie ze smutną miną, że "niestety zaniedbania są nieodwracalne i trzeba to wszystko zburzyć" to zwyczajny cynizm.
OK, rozumiem, że tak możesz to odbierać, zresztą ja też napisałem o nożu...
Ale nie wiem, czy wiecie, że (min w związku z powodzią z 2001) zmieniły się przepisy budowlane, hydrobudowlane. Kiedyś mogłeś sobie mając teren przy rzece wybudować domek. Dzisiaj mimo że masz ten sam grunt, który od zawsze pełnił funkcje mieszkaniowe - nie możesz już tego zrobić. Jest pas ochronny wokół brzegu, conajmniej kilka-kilkanaście bodaj metrów. I teraz policz - cała prawa strona starej oruni wybudowana jest na pasie ziemi między Radunią a ul. Trakt... Ten pas ma maksymalnie kilkadziesiąt metrów. Trzeba przy dzisiejszych standardach budowania zapewniać x miejsc parkingowych na y użytkowników, kwestia dróg bocznych, dostępności, trzeba by budować mosty na rzece dla przejazdu mieszkańców itd, itp. Z czasem wiadomo, że wylotówkę z miasta trzeba będzie poszerzyć. Myślisz, że dlaczego po powodzi nic się nie buduje i ziemia stoi pusta? Nie zawsze jest miasta, czasem firm, ludzi - a nie mogą z nią nic zrobić, bo nawet dojazdu nie ma. Ani nikt tego nie kupi, ani inwestować nie można. Trawą siać? zarolniczyć?
Pomógł: 10 razy Dołączył: 10 Maj 2008 Posty: 934 Skąd: Orunia
Wysłany: 2009-11-06, 20:49
Cała prawa strona starej Oruni? Widzę, że i dla Ciebie Orunia to tylko Trakt... Tu rzeczywiście droga krajowa nr 1 miała, ma i będzie mieć prymat nad zabudową, niezależnie od jej wartości. Przy okazji - co w świetle tych nowych przepisów począć z istniejącą między kanałem a traktem zabudową mieszkaniową, miejscami całkiem zdrową?
A od określenia funkcji terenu są miejscowe plany zagospodarowania, których jeszcze nie ma...
Nie tylko Trakt, ale Trakt jako znak rozpoznawczy, symbol, który pamiętam jeszcze z lat 70-tych z jego społeczną, "socjologiczną" specyfiką. Miasto nic nie zrobi na terenach dawniej gęsto zabudowanych - właśnie między rzeką a Traktem, czeka tylko aż czas zrobi swoje... Moim zdaniem spustoszenie budowlane tego terenu diametralnie zmieni oblicze dzielnicy - trochę tak, jakby zabrać Łąkową z dolnego, albo MDK z niuportu. I Orunia jaką pamiętam nie będzie już taka, gdy znikną ostatnie pierzeje. Pomyśl - wjeżdżałeś kiedyś do miasta i było to widać. A teraz miastem jest Pruszcz, potem jakieś firmy, domki, łąki i rozpadające sie resztki kamienic Oruni dawnej świetności. Żal.
Pomógł: 10 razy Dołączył: 10 Maj 2008 Posty: 934 Skąd: Orunia
Wysłany: 2009-11-07, 11:40
Masz rację. Odczucia mamy podobne. Ja tylko mam wrażenie, że opiniotwórcy i decydenci wykorzystują opłakany stan tego miejsca jako alibi dla zaniechania jakichkolwiek działań dla całej dzielnicy...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum