17.11.08, 11:26:49
Tablica na szczytowej ścianie Szkoły Podstawowej w Żarnowcu dokumentuje fakt, kto i kiedy zbudował ten budynek. Mieszkańcy Żarnowca, których boli zakaz mówienia po polsku w czasie okupacji hitlerowskiej widocznie zapomnieli, że po wojnie władze polskie również dość skutecznie rugowały z życia codziennego, szczególnie w szkołach, jezyk kaszubski. Radni gminy Krokowa widocznie cierpią na brak zajęć, skoro sięgają po tematy zastępcze.
W dzisiejszym magazynie Rejsy POLSKA Dziennik Bałtycki warto przeczytać obszerny artykuł znakomitej dziennikarki Doroty Abramowicz. Mnie najbardziej podobało się ostatnie zdanie wypowiedzi wojewódzkiego konserwatora zabytków, dra Mariana Kwapińskiego. Mocne i trafne !!!
Cytat:
Ponad 200 osób podpisało się pod listem otwartym do Rady Gminy Krokowa. "Niezrozumiała jest próba zacierania prawdy historycznej Żarnowca poprzez likwidację tablicy. Zamiast tego należy tłumaczyć dzieciom założenia procesu germanizacji Pomorza w tamtym okresie". Jako pierwszy pod listem złożył podpis miejscowy proboszcz, ks. Krzysztof Stachowski.
(…) Sytuacja wokół napisu na szkole jest patowa. Z jednej strony uchwała rady gminy, z drugiej - powiatowy konserwator zabytków. Kto wygra?
(…) Marian Kwapiński, wojewódzki konserwator zabytków odpowiada: - Prawem wyższego rzędu od uchwały Rady Gminy jest ustawa o ochronie zabytków, której art. 6 ust. 2 mówi m.in. o ochronie nazw obiektów. A tak nawiasem mówiąc, to co dzieje się w Żarnowcu, należy chyba potraktować jako lokalny koloryt, wymagający opisu socjologa lub studiów etnograficznych.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 08 Maj 2008 Posty: 182 Skąd: Westpreussen
Wysłany: 2008-11-21, 19:31
radnych gminy Krokowa zapraszam do Sztumu - obecny szpital oraz liceum ogólnokształcące mieszczą się w dawnym kompleksie koszarowym (w czasie II wojny była tu dodatkowo NPEA - słynna Napola...) - do dziś na posadzkach można podziwiać takie pamiątki:
W bigosie mieszają się różne smaki - mięsa, kapusty, przypraw. Dla radnego z Żarnowca, Józefa Radziejewskiego, Europa jest tyglem narodów, czymś jak bigos. Chciałby, by w potrawie tej wyczuwalny był wyraźny, polski smak.
Smak zepsuła mu tablica, odkryta latem tego roku na starym budynku szkoły w Żarnowcu. "Anno 1909 Gemeindeschule" oznacza tylko, że szkoła gminna we wsi ma ok.stu lat. Niestety, tablica mówi o tym po niemiecku. Co gorsza, Kinga Czachor, powiatowy konserwator zabytków, zapytana przez dyr. szkoły, co zrobić ze znaleziskiem, uznała, że napis powinien pozostać w niezmienionej formie.
- Szkoła nie jest prywatna, to budynek użyteczności publicznej - twierdzi oburzony radny Radziejewski. - Dzieci przychodzące na lekcje powinny być witane polskim napisem, a nie germańskim, przypominającym czasy, gdy ich przodków bito za mówienie po polsku. To wpływa na psychikę dzieci!
Opinię podzielili jednogłośnie wszyscy radni obecni na listopadowej sesji gminy Krokowa i nakazali wójtowi zasłonić niemiecki napis.
Sprawę nagłośnili dziennikarze i w ten sposób kaszubska wieś Żarnowiec, kojarzona od kilkudziesięciu lat jedynie z wirtualną elektrownią atomową, stała się znana nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami.
"Bo pamięć jest najważniejsza"
Szkoła jak szkoła. Stary, wyremontowany niedawno budynek, z którego zdjęto azbestowy dach i również zawierające azbest ocieplenie ściany, zasłaniające niemiecki napis. W salach mieści się 70 dzieci, upychających ubrania w podziemnej szatni i spędzających przerwy w niewielkim pokoiku na piętrze. Obok stoi wybudowany przed 40 laty nieładny pawilon. W sali przed maleńkim pokojem pani dyrektor wisi gazetka ścienna, z okazji 11 Listopada opatrzona tytułem: "Bo pamięć jest najważniejsza".
- Pamięć jest rzeczywiście najważniejsza - tłumaczy spokojnie Aleksandra Obszyńska, dyr. żarnowieckiej szkoły. - Pamiętamy o tym, że w okresie międzywojennym naszą szkołą kierował Józef Dambek, założyciel Gryfa Pomorskiego. Do dziś przechowujemy podpisany między innymi przez niego list z 1928 roku. Butelkę z listem odkopano podczas budowy chodnika. A teraz napis. Wie pani, że ja się nawet ucieszyłam z tego odkrycia? Pomyślałam sobie - mamy zabytek architektoniczny, a na dodatek metrykę budynku! To pamiątka po zaborze pruskim.
Prof. Andrzej Groth, historyk i badacz dziejów Pomorza, wyjaśnia: - To normalna, wiejska szkoła, a język niemiecki na jej murach nie jest niczym niespotykanym na tych terenach. Obowiązywał on do 1918 roku. W końcu Polska nie była państwem niepodległym. To także część nauki historii.
W czteroklasowej szkole w Żarnowcu uczono języka niemieckiego, historii Niemiec, przyrody i kaligrafii. Nie wolno było w budynku mówić po kaszubsku, ale już poza nim - tak. Kiedy nastała niepodległość, nagle Żarnowiec stał się wsią przygraniczną. Granica biegła przez rzekę Piaśnicę. Tam stała budka.
Dwa razy Niemcy
Szachulcowy dom z 1922 roku stoi ze 100-200 metrów od szkoły. Wybudował go Józef Białk, ojciec Stefanii Radziejewskiej, dziadek radnego Józefa Radziejewskiego.
- Ojciec też chodził do tej szkoły - kiwa głową pani Stefania. - Pięknie pisał, chociaż z błędami. Starsi ludzie mówili, że za Wilhelma były dobre czasy, wszystkiego pod dostatkiem... W 1939 roku pojawili się tu zupełnie inni Niemcy. Zabrali sąsiadów, działaczy Związku Zachodniego - pana Dominika, Szczer- bowskiego, Kasę, Zyga-nowskiego. Zabili. Tata też tam należał, usłyszał, co dzieje się w Piaśnicy. Poprosił o pomoc dwóch Niemców, dla których pracował. Wstawili się za nim. Miałam 13 lat, wysłano mnie do pracy przy kopaniu kartofli u Niemca. Musieliśmy wziąć trzecią grupę.
Na ścianie wiszą zdjęcia młodych mężczyzn w niemieckich mundurach. Osiemnastoletniego brata pani Stefanii wzięli do wojska. Od razu wysłali go na Wschód. Zginął zaledwie trzy miesiące po urodzinach, w styczniu 1943 roku na Ukrainie. Gdzieś tam jest jego grób. Męża też wcielono. Po wojnie trafił do sowieckiego obozu jenieckiego.
- Nic nie było proste - mówi pani Stefania. - Dla Niemców Kaszubi byli Polakami, a potem dla Polaków stali się Niemcami. A tablica na szkole? Powinna być zasłonięta. Mamy tu teraz Polskę. I to jest polska szkoła.
Co tu gadać
Pani Renata była przez 13 lat, do emerytury, dyrektorką szkoły w Żarnowcu. Do szkoły chodziła też jej prababcia Rozalia z domu Budnik. W Żarnowcu urodziła się też babcia, Aniela Ceynowa. I mama, Maria, po mężu Klaffke.
- Ojciec pochodził z Wierzchucina - mówi pani Renata. - Był w Wehrmachcie. Wszyscy stąd byli. Ale on z wojny nie wrócił. Za to ja, nie ma co gadać, Polką jestem. Mogłam w latach 80. wyjechać do Niemiec i nawet jakieś pieniądze bym dostawała. Nic z tego! Tu jest moja ojczyzna, a za Niemcami nie przepadam.
Pani Maria opowiadała córce, jak 10 września 1939 roku, w czasie nieszporów odprawianych przez ks. wikarego Kalinowskiego, zamordowanego zresztą jakiś czas później, do kościoła weszli niemieccy żołnierze. Wikary zbladł jak ściana. Odwołał ich wtedy proboszcz, ks. Kurth Reich.
Ksiądz Reich pochodził z Kociewia. Lubiany przez wszystkich. Był swój. Ponoć spowiadał nawet partyzantów.
- Po pierwszych wywózkach poszła na plebanię młoda kobieta - opowiada pani Renata. - A tu ksiądz Reich pali świece i łzy płyną mu z oczu. Na pytanie, dlaczego płacze, odpowiedział: Moich parafian wywieźli!
W 1945 roku na schodach kościoła żołnierze radzieccy zamordowali ks. Reicha. Do dziś mieszkańcy Żarnowca modlą się za niego na wypominkach.
Rozmawiamy z Renatą Klaffke jeszcze o ciężkich czasach tuż po wojnie, o tym, jak panią Marię wraz z córkami próbowano zmusić do wyjazdu z Polski. Nie dała się, pracowała ciężko fizycznie przy umacnianiu wydm. Wytrwała.
A co z tablicą?
- Powinna zostać - mówi Renata Klaffke. - Tak zresztą uważa większość mieszkańców.
Nie zasłaniać, tylko tłumaczyć
Ponad 200 osób podpisało się pod listem otwartym do Rady Gminy Krokowa. "Niezrozumiała jest próba zacierania prawdy historycznej Żarnowca poprzez likwidację tablicy. Zamiast tego należy tłumaczyć dzieciom założenia procesu germanizacji Pomorza w tamtym okresie". Jako pierwszy pod listem złożył podpis miejscowy proboszcz, ks. Krzysztof Stachowski.
- Wielkość patriotyzmu mierzy się wielkością tolerancji - tłumaczy ks. proboszcz. - Napis na szkole jest napisem historycznym, tego się nie da uniknąć. A patriotyzm? Żarnowiec jest jedyną znaną mi miejscowością, gdzie na 3 Maja i 11 Listopada w każdym oknie wisi flaga. Jak nie polska, to kaszubska. Szum wokół napisu to próba stworzenia niepotrzebnych podziałów w społeczeństwie.
Sytuacja wokół napisu na szkole jest patowa. Z jednej strony uchwała Rady Gminy, z drugiej - powiatowy konserwator zabytków. Kto wygra?
Marek Tylicki, przewodniczący Rady Gminy Krokowa:
- Wójt powinien wystąpić do konserwatora z pytaniem, czy można zasłonić tę tablicę. Nie chcemy przecież działać niezgodnie z prawem. Budynek jeszcze nie został wpisany do rejestru zabytków, w związku z tym nie podlega ochronie.
Marian Kwapiński, wojewódzki konserwator zabytków odpowiada: - Prawem wyższego rzędu od uchwały Rady Gminy jest ustawa o ochronie zabytków, której artykuł 6 ustęp 2 mówi między innymi o ochronie nazw obiektów. A tak nawiasem mówiąc, to co się dzieje w Żarnowcu, należy chyba potraktować jako lokalny koloryt, wymagający opisu socjologa lub studiów etnograficznych.
Polityka i pracownia komputerowa
- To polityka! - komentują niektórzy mieszkańcy. Po wsi krążą też plotki, że zamieszanie przy "Gemeindeschule" może zaszkodzić dyrektorce szkoły, która całkiem niepotrzebnie - pochwaliła się znaleziskiem przed konserwatorem. Gdyby siedziała cicho, nie byłoby problemu. Zamierzano już w tej sprawie zasięgać nawet opinii prawników.
- Nic mi nie wiadomo, aby ktokolwiek chciał wobec dyrektorki wyciągać konsekwencje za zgłoszenie wniosku do konserwatora zabytków - zaprzecza Tylicki.
Wojciech Książek, były wiceminister oświaty, przewodniczący danzigiej oświatowej Solidarności i zarazem mieszkaniec Żarnowca, twierdzi, że trzeba było zaraz po odsłonięciu napisu postawić tablicę informacyjną, przedstawiającą historię budynku. Prof. Groth uważa, że tablica powinna zostać, jednakże obok niej konieczna jest informacja w języku polskim. Zgadza się z tym Edward Zimmermann, badacz historii Pomorza i daleki krewny ks. Reicha. - W doświadczonej germanizacją Wrześni na budynku szkoły będą rekonstruować elementy, które radni gminy Krokowa postanowili ukryć przed światem! - mówi oburzony.
Dyrektor szkoły Aleksandra Obszyńska marzy o tym, żeby w budynku starej szkoły z pozostawionym napisem powstało lokalne muzeum regionalne. Dzieci powinny trafić do nowo wybudowanej szkoły.
W pracowni informatycznej na piętrze zabytkowego budynku trwa lekcja. Zajęci pracą przy komputerach piątoklasiści spokojnie komentują spory dorosłych.
- Ta tablica to nic złego - wzrusza ramionami Michalina. Małgosia pyta, po co to wielkie halo z powodu jednego napisu. A Julka dodaje, że w Żarnowcu tak naprawdę nikomu nie zależy na zasłanianiu niemieckiego słowa.
- Opowiadano wam w domu o germanizacji, wojnie?
Kręcą głowami. Tylko Tomek mówi, że opowiadano. Ale on nie ma czasu na rozmowę. Musi właśnie siadać przy komputerze.
Sprawa wciąż aktualna i wzbudzająca zainteresowanie. Świadczy o tym fakt, że usunięty temat: Napis na budynku szkoły w Żarnowcu w ciągu tygodnia miał ok. 1000. wyświetleń, natomiast obecny: Żarnowiec – Gemeindeschule przeszło 1200 wyświetleń w ciągu 9. dni.
Z artykułu red. Doroty Abramowicz wynika, że wbrew uchwale radnych Gminy Krokowa historyczna tablica na budynku szkoły z niemieckim napisem nie zostanie zasłonięta. Wśród wypowiedzi w artykule ze zdziwieniem odebrałem stwierdzenie Wojciecha Książka, byłego wiceministra oświaty, przewodniczącego danzigiej oświatowej Solidarności i zarazem mieszkańca Żarnowca. Twierdzi on, iż trzeba było zaraz po odsłonięciu napisu postawić tablicę informacyjną, przedstawiającą historię budynku. Można to odebrać jako zarzut.
Wydaje się to mało eleganckie wobec dyrektorki szkoły, która od momentu odkrycia tablicy mówiła o potrzebie umieszczenia stosownej informacji w języku polskim. Prowadziła też konsultacje dotyczące treści napisu, jaki powinien znaleźć się na tablicy informacyjnej, bo niezręcznie zredagowany tekst może wywołać zamieszanie porównywalne z odkryciem historycznej nazwy obiektu. Poza tym na wykonanie tablicy trzeba zebrać pieniądze. Tego nie da się zrobić od zaraz. Chyba, że farbą olejną na kawałku dykty napisać cokolwiek, byle było. Zresztą radni Gminy Krokowa, przed nagłośnieniem sprawy w mediach, każdą tablicę informacyjną uznaliby za chory wymysł dyrektorki. Dla nich niemiecki napis był i jest symbolem germanizacji polskich dzieci przez Prusaków i powinien zostać zakryty. Fakt, że w czasach Królestwa Prus (zwracaliśmy na to uwagę we wcześniejszych postach przy tym temacie) dzieci z Żarnowca znały tylko ojczysty język kaszubski, do radnych Gminy Krokowa nie dociera.
Wiadomo, że starannie zaprojektowana i profesjonalnie wykonana tablica informacyjna zostanie umieszczona na budynku szkoły. Tyle, że chyba nie będzie informować, iż wybudowano ją w 1909 roku celem germanizacji polskich dzieci. Natomiast stwierdzenia o germanizacji kaszubskich dzieci w tej szkole też wydają się być ryzykowne.
Po prostu uczono tam w języku urzędowym państwa (Królestwa Prus), do którego należały te ziemie od 1772 do 1920 roku. Nie ma informacji, czy w czasach pruskich stosowano kary cielesne za używanie języka kaszubskiego na terenie tej szkoły. Za to wiadomo, z relacji najstarszych mieszkańców, że szykanowano uczniów za mówienie po kaszubsku w polskiej szkole w Żarnowcu po 1920 roku i we wczesnym PRL-u. W tym przypadku na Kaszubach używa się niekiedy określenia „polonizacja”. Warto dodać, że za panowania Wilhelma II poza szkołą można było swobodnie rozmawiać w swoim języku oraz rozwijać kaszubską sztukę i kulturę ludową. Ponadto, jak słusznie zauważył Jagst, „w owych czasach kary cielesne (bicie) były standardem w europejskich szkołach”.
Zatem, skoro wiekowy budynek żarnowieckiej szkoły jest obiektem historycznym zarówno dla Polaków jak i dla Kaszubów, a zachowana tablica stanowi unikat w skali Pomorza Danzigiego, należałoby informację o niej podać w języku polskim i kaszubskim. Myślę, że jako pierwszy sygnalizuję potrzebę umieszczenia informacji w obu językach. Wychodzę z założenia, że skoro nawet nazwy niektórych miejscowości i powiatów na tablicach drogowych podawane są w języku polskim i kaszubskim, to informacja na szkole w Żarnowcu powinna zostać sporządzona podobnie. Tak czy inaczej nie ma potrzeby spieszyć się z tablicą informacyjną, bo tekst na niej musi być dobrze przemyślany.
Myślę, że gdyby podobną tablicę odkryto poza gminą Krokowa, nie byłoby żadnej sprawy, a informacja o niej na Forum ograniczyłaby się do świetnych zdjęć tego obiektu, które villaoliva zamieścił już latem br. w dziale: „Detal dawny, napisy”. Za sprawą radnych Gminy Krokowa temat ten wywołał ożywioną dyskusję już nie tylko w kraju. Reportaże z Żarnowca ukazały się w najpoważniejszych ogólnopolskich mediach. W związku z tym na Wolnym Forum Danzig wydzielono osobne tematy. Najpierw: „Napis na budynku szkoły w Żarnowcu”, następnie: „Żarnowiec – Gemeindeschule”. W wyszukiwarce Google, po wpisaniu hasła „ Żarnowiec Gemeindeschule”, nasze Forum jest na pierwszej pozycji. Dlatego wydaje się zasadne umieszczanie nawet szczegółowych informacji dotyczących tej sprawy, które nie publikowano dotąd na innych forach internetowych. Przyczynia się to do popularyzacji Wolnego Forum Danzig. A przemyślenie niektórych informacji, podanych przy tym temacie, może w jakimś stopniu zapobiec stwarzaniu problemu z odkrycia takich pamiątek przeszłości, jak tablica w Żarnowcu. Bo można, podobnie jak zrobili to radni Gminy Krokowa, zupełnie nie zamierzenie otworzyć puszkę Pandory.
Pomógł: 19 razy Wiek: 96 Dołączył: 07 Maj 2008 Posty: 6912 Skąd: Oliva
Wysłany: 2008-11-24, 13:15
E. Zimmermann napisał/a:
Dlatego wydaje się zasadne umieszczanie nawet szczegółowych informacji dotyczących tej sprawy, które nie publikowano dotąd na innych forach internetowych. Przyczynia się to do popularyzacji Wolnego Forum Danzig.
Słusznie. Powstała stosowna metryczka w pierwszym poście.
- Czy pozostawienie pruskiego napisu na polskiej szkole będzie dobrze służyło patriotycznemu wychowaniu młodego pokolenia Polaków? Przecież nie chcemy, aby masowo wyjeżdżali do Irlandii, ponieważ nie czują żadnej więzi z umiłowaną ojczyzną - argumentuje Wiśniewski.
Radny Zygmunt Wiśniewski tak się zawziął na „pruską tablicę” na szkole, że nawet nie pomyśli, iż to nie ona stanowi prawdziwe zagrożenie. Zatem podpowiem. Znacznie większym i realnym zagrożeniem jest tolerowanie, panie Wiśniewski, nauki „germańskiego języka” w polskiej szkole w Żarnowcu. Bo dzieciaki, gdy się nauczą języka niemieckiego, wcale nie muszą wyjeżdżać do Irlandii. Wszak słowa kaszubskiego hymnu (który uznaje znaczna część środowisk kaszubskich) potwierdzają, że ziemia ojczysta kaszubskiego kraju rozciąga się od Danziga do Rostocku bram: „Zemia rodnô, pëszni kaszëbsczi kraju, Òd Gdunska tu, jaż do Roztoczi bróm!”. Zatem mogą oni czuć się u siebie nawet w Meklemburgii-Pomorzu Przednim w północno-wschodnich Niemczech. A wyuczony w żarnowieckiej szkole język znakomicie im w tym pomoże.
Zatem, radni na barykady !!!
Cytat:
Słowo, które wstrząsnęło regionem - Czy pruski napis na polskiej szkole będzie służył patriotycznemu wychowaniu młodzieży? - pyta radny
dziś
- Czy powiatowy konserwator zabytków powinien działać w interesie obcych nacji? - pyta Zygmunt Wiśniewski, radny Prawa i Sprawiedliwości, i chce, by ze szkoły w Żarnowcu zniknęła tablica z pruskim napisem.
Chodzi o starą podstawówkę, na murze której podczas prac remontowych odkryto pod zabytkową okładziną tablicę z czasów pruskich. Widnieje na niej data oraz informacja o randze placówki "Anno 1909 Gemeindeschule".
Sprawa z miejsca wywołała gorące dyskusje, bo krokowscy radni uznali, że tablica powinna zostać zasłonięta. Dyskutowano nie tylko w Żarnowcu i Krokowej, ale ostatnio sprawa pojawiła się także na forum Rady Powiatu. Przeciwko ewentualnemu pozostawieniu napisu zaprotestował PiS-owski radny. - Czy pozostawienie pruskiego napisu na polskiej szkole będzie dobrze służyło patriotycznemu wycho- waniu młodego pokolenia Polaków? Przecież nie chcemy, aby masowo wyjeżdżali do Irlandii, ponieważ nie czują żadnej więzi z umiłowaną ojczyzną - argumentuje Wiśniewski.
Samorządowiec przyklaskuje pomysłowi Józefa Radziejewskiego z Żarnowca, gminnemu radnemu i pasjonatowi historii tej miejscowości. Ten ostatni w swoim otwartym liście do kolegów z samorządu zaproponował, by tablicę zasłonić. Bo narusza ona m.in. uczucia i pamięć tych, których za młodu w tej szkole bito.
Tymczasem zupełnie inne zdanie ma na ten temat Kinga Czachor, powiatowy konserwator zabytków. Według niej to odkrycie o dość "unikalnym charakterze". A widniejąca na murze informacja powinna być traktowana jako historyczna pamiątka.
- Winna być zachowana w niezmienionej formie - uważa konserwator.
Radnego PiS zdenerwował fakt, że budynek może być także wciągnięty na listę obiektów zabytkowych. A przecież to nie jedyna taka placówka oświatowa w powiecie.
- Budynków szkolnych z czasów pruskich w powiecie jest kilkadziesiąt - utrzymuje Wiśniewski, który na co dzień jest nauczycielem. - Nie znam żadnego przypadku, by któryś z nich był umieszczony w rejestrze obiektów zabytkowych.
Starosta Artur Jabłoński studzi nastroje i przyznaje, że w ten temat niepotrzebnie wdarły się emocje, które momentami zaczynają brać górę nad argumentami. - Ale rozumiem je, bo przecież każdy ma do nich prawo - mówi Jabłoński. - Podobnie jak do swojego osobistego osądu historii. Dla części osób żyjących w tamtych czasach ta część przeszłości była bolesna.
Starosta skłania się do propozycji Wojciecha Książka, byłego wiceministra oświaty, też mieszkańca Żarnowca. - Polska tablica wyjaśniająca wydarzenia kryjące się za pruskim napisem powinna załatwić problem - mówi Artur Jabłoński.
Wiśniewski docieka, czy polski urzędnik aby na pewno nie działa w interesie obcych nacji. - Konserwator ma raczej reprezentować polską rację stanu - uważa samorządowiec.
Starosta, który jest zwierzchnikiem Kingi Czachor, nie podziela zdania opozycyjnego radnego.
- Pani konserwator z należytą starannością spełniła swoje zadanie - mówi Artur Jabłoński, z wykształcenia historyk. - Jak najbardziej mogę podzielić jej opinię.
Przypomnijmy, że większość samorządów, wchodzących w skład puckiego powiatu, podpisała partnerskie umowy z niemieckimi gminami.
Piotr Niemkiewicz - POLSKA Dziennik Bałtycki
Dyrektor SP w Żarnowcu Aleksandra Obszyńska.jpg Zdjęcie z artykułu
Pomógł: 14 razy Dołączył: 09 Maj 2008 Posty: 1468 Skąd: Wolne Miasto
Wysłany: 2008-11-27, 20:53
Normalnie do niektórych nie dociera to, jak świat się zmienia. Utkwili w epoce narodowo-wyzwoleńczej. Teoretycznie ich problem - tylko co tacy robią we władzach.
Wysłany: 2008-11-28, 10:09 Kilka uwag do artykułu: Słowo, które wstrząsnęło regionem
Cytat:
Tymczasem zupełnie inne zdanie ma na ten temat Kinga Czachor, powiatowy konserwator zabytków. Według niej to odkrycie o dość "unikalnym charakterze". A widniejąca na murze informacja powinna być traktowana jako historyczna pamiątka.
- Winna być zachowana w niezmienionej formie - uważa konserwator.
Radnego PiS zdenerwował fakt, że budynek może być także wciągnięty na listę obiektów zabytkowych. A przecież to nie jedyna taka placówka oświatowa w powiecie.
- Budynków szkolnych z czasów pruskich w powiecie jest kilkadziesiąt - utrzymuje Wiśniewski, który na co dzień jest nauczycielem. - Nie znam żadnego przypadku, by któryś z nich był umieszczony w rejestrze obiektów zabytkowych.
Z artykułu wynika, że radny Wiśniewski jest nauczycielem. Mogłoby to świadczyć, że człek myślący. Mimo to nie może zrozumieć, dlaczego jedna ze szkół, wybudowanych na przełomie XIX i XX w., jest obiektem ciekawszym od pozostałych. Wytłumaczę to na przykładzie butelki po piwie, która zaprezentowana została w dwóch kolejnych rocznikach Księgi Polskie Rekordy i Osobliwości.
Nie tylko eksploratorzy wiedzą, że butelek po piwie z II poł. XIX wieku trafia się sporo. Żadna sensacja. Natomiast gdy w Skarszewach pod podłogą starej kamienicy znaleziono dokładnie taką samą butelkę, tylko z zachowaną etykietką, było to wyjątkowe odkrycie. Butelką zainteresowali się nie tylko kolekcjonerzy, ale muzea i browary w kraju i za granicą. Sprawa ze szkołą w Żarnowcu wygląda analogicznie. Takich budynków zachowało się wiele, ale ten jest wyjątkowy ze względu na zachowaną „etykietkę” – tablicę z datą roczną powstania obiektu, poprzedzoną łacińskim słowem „Anno”, niżej niemieckie słowo (które wstrząsnęło regionem, a w przyszłości może wstrząśnie światem!!!) „Gemeindeschule”, czyli po prostu szkoła gminna.
Cytat:
Chodzi o starą podstawówkę, na murze której podczas prac remontowych odkryto pod zabytkową okładziną tablicę z czasów pruskich.
Zupełnie poszaleli!!! Tablica nie była zakryta żadną zabytkową okładziną, a płytkami azbestowymi pomalowanymi olejnicą w kolorze ceglastym. Słyszałem, że gdy płytki zostały wywiezione do utylizacji, jakiś …… uznał, że był to łupek. Na szczęście udało mi się zabezpieczyć z tego miejsca kilkanaście fragmentów tego „łupku” i w razie potrzeby mogę udostępnić do analizy.
Cytat:
Wiśniewski docieka, czy polski urzędnik aby na pewno nie działa w interesie obcych nacji. - Konserwator ma raczej reprezentować polską rację stanu - uważa samorządowiec.
W artykule „Lekcja obcego języka” wojewódzki konserwator zabytków, dr Kwapiński słusznie zauważył:
Cytat:
A tak nawiasem mówiąc, to co dzieje się w Żarnowcu, należy chyba potraktować jako lokalny koloryt, wymagający opisu socjologa lub studiów etnograficznych.
Powiem więcej. Powoływanie się na polską rację stanu, w sprawie historycznej nazwy obiektu na szkole w Żarnowcu, wymaga już chyba opisu biegłego psychiatry.
Mam nadzieję, że za opór władzy "nie poleci" ze stanowiska Pani dyrektor szkoły.
Razem z powiatowym i wojewódzkim konserwatorem zabytków oraz żarnowieckim proboszczem, który jako pierwszy złożył podpis na piśmie do Rady Gminy Krokowa w sprawie zachowania historycznego napisu na szkole.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum