Wolne Forum Gdańsk Strona Główna Wolne Forum Gdańsk
Forum miłośników Gdańska

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: feyg
2009-01-16, 23:20
Gdynia 1939
Autor Wiadomość
feyg 


Pomógł: 50 razy
Wiek: 53
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 4792
Skąd: Gdynia Mały Kack
Wysłany: 2009-01-09, 14:32   Gdynia 1939

Odnaleziono zapiski dotyczące batalionu komandora Horyda
Cytat:
W Sopocie odnaleziono historyczne zapiski dotyczące obrony Gdyni w 1939 r. Na 11 stronach znajdują się szczegóły działań zbrojnych oraz opisy śmierci poszczególnych żołnierzy - wśród nich komandora Zygmunta Horyda, obrońcy Kępy Oksywskiej. Dokumenty mają trafić do Muzeum Marynarki Wojennej.
Autorem zapisków jest Olgierd Licharczewski z Gdyni, który prawdopodobnie brał udział w obronie miasta.

- To zapewne część większej całości. Wskazuje na to pieczęć zamieszczona na każdej stronie: "Ze zbiorów. Olgierd Licharczewski. Prawa autorskie zastrzeżone" - mówi Zbigniew Okuniewski z Towarzystwa Przyjaciół Sopotu, któremu zapiski dostarczył jeden z mieszkańców kurortu. Odnalazł je między starymi książkami w swojej domowej biblioteczce.
- To cenne znalezisko - uważa Okuniewski. - Podobnych relacji z obrony Kępy Oksywskiej zachowało się niewiele.

Na 11 stronach autor opisuje szczegóły obrony Kępy, koncentrując się na batalionie MW dowodzonym przez kmdra Zygmunta Horyda. Relacjonuje historie poszczególnych żołnierzy, opisuje kłopoty z uzbrojeniem, porusza problem szpiegów w armii. Operuje dokładnymi datami i godzinami. Wiele miejsca poświęca okolicznościom śmierci marynarzy oraz samego kmdra Horyda, który zginął pod Mostami podczas walki na bagnety. Po ich ciała pod osłoną nocy przedzierali się koledzy z batalionu.

W zapiskach jest informacja, że autor mieszkał w Gdyni przy ul. 22 Lipca (obecnie ul. Armii Krajowej). W poniedziałek członkowie sekcji historyczno-eksploracyjnej TPS udali się pod ten adres. Od sąsiadów dowiedzieli się, że Licharczewski, nauczyciel historii, najprawdopodobniej walczył w obronie Gdyni. W latach 70. jego rodzina wyprowadziła się z miasta.

- Będziemy szukać autora bądź jego potomków - mówią w TPS. Jeśli ich odnajdą i otrzymają zgodę na dysponowanie materiałami, zapiski ukażą się drukiem, a odnalezione kartki trafią do Muzeum Marynarki Wojennej.

Dwa lata temu odnaleziono z kolei album zdjęciowy niemieckiego oficera walczącego na Kępie Oksywskiej.

Kopia trafiła do Muzeum Miasta Gdyni, oryginał znajduje się w zbiorach Towarzystwa Przyjaciół Sopotu (dostępny na stronie eksploracja.eu).

Osoby, które mogą pomóc w dotarciu do rodziny Olgierda Licharczewskiego, są proszone o kontakt: eksploracja@o2.pl

Katarzyna Fryc
Kmdr Zygmunt Horyd (1896-1939) - legionista, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, przed wybuchem II wojny kierownik Regionu Inżynierii Wybrzeża Morskiego, we wrześniu 1939 r. dowódca batalionu MW, który walczył w obronie Kępy Oksywskiej. Zginął 12 września dowodząc przeciwnatarciem na Mosty. Wyniesiony na rękach przez podwładnych. Został pochowany na cmentarzu w Witominie, na Pogórzu jest ulica jego imienia
_________________
Kto głośny jak dzwon, ten pusty jak on...
 
 
feyg 


Pomógł: 50 razy
Wiek: 53
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 4792
Skąd: Gdynia Mały Kack
Wysłany: 2009-01-16, 23:19   

Krwawa kampania wrześniowa
Cytat:
Historyczne zapiski na temat obrony Gdyni w 1939 r. odnaleziono przypadkiem w jednym z sopockich mieszkań. Na 11 stronach autor relacjonuje działania wojenne i opisuje śmierć żołnierzy, wśród nich kmdra Zygmunta Horyda, obrońcy Kępy Oksywskiej

Ich autorem jest gdynianin Olgierd Licharczewski. Zapiski powstały w latach 70. - Najprawdopodobniej są częścią większej całości. Wskazuje na to pieczęć na każdej stronie "Ze zbiorów. Olgierd Licharczewski. Prawa autorskie zastrzeżone" - opowiada Zbigniew Okuniewski z Towarzystwa Przyjaciół Sopotu, któremu zapiski przyniósł mieszkaniec Sopotu.

Podobnych relacji z obrony Kępy Oksywskiej zachowało się niewiele. Na 11 stronach autor koncentruje się na batalionie MW dowodzonym przez kmdra Zygmunta Horyda. Relacjonuje historie żołnierzy, opisuje problemy z uzbrojeniem, porusza problem szpiegów. Operuje dokładnymi datami i godzinami. Wiele miejsca poświęca okolicznościom śmierci marynarzy oraz kmdra Horyda, który zginął pod Mostami podczas walki na bagnety.

W zapiskach jest informacja, że autor mieszkał w Gdyni przy ul. 22 Lipca (obecnie ul. Armii Krajowej), dlatego członkowie sekcji historyczno-eksploracyjnej TPS udali się pod ten adres. Od sąsiadów dowiedzieli się, że Licharczewski, nauczyciel historii, najprawdopodobniej walczył w obronie Gdyni. W latach 70. jego rodzina wyprowadziła się z Gdyni. - Będziemy szukać autora bądź jego potomków - mówią w TPS.

Osoby, która mogą pomóc w dotarciu do rodziny Olgierda Licharczewskiego, proszone są o kontakt: eksploracja@o2.pl

Batalion kmdra ppor. inż. Zygmunta Horyda

6 września 1939 roku została opuszczona bandera na ORP "Bałtyk". Czynność tę wykonali z niemałym wzruszeniem jako ostatni opuszczający pokład sędziwego krążownika d.o. kpt. mar. Antoni Kremer i chor. mar. Ludwik Habaj. Po spuszczeniu bandery obydwaj rozstając się z nią pocałowali ją. Wzruszenie ściskało obydwom gardła i powilgotniały im oczy. Po tej smutnej ceremonii zeszli na ląd i udali się do kadry Floty.

Z tą chwilą zaczął się formować jeszcze jeden batalion marynarzy w sile trzech kompanii, każda ponad 250 ludzi. Pierwsza kompania składała się z uczniów szkoły podoficerskiej z Centrum Wyszkolenia i załogi ORP "Bałtyk". Druga i trzecia kompania składały się z marynarzy z różnych oddziałów marynarki, rezerwy marynarskiej w kadrze Floty i załogi zapasowej okrętów podwodnych.

Uzbrojenie batalionu stanowiły jedynie karabiny ręczne i prawie co piąty marynarz otrzymał jeden bagnet. Przy dalszym uzbrojeniu zabrakło karabinów kadrze Floty. Pozabierano je tym wszystkim, którzy ich na razie nie potrzebowali w kadrze Floty. Po otwarciu skrzyń okazało się, że znajdują się w nich stare karabiny francuskie, jak twierdzono wówczas typu Berthiera. Nikt nie przewidywał takiego odkrycia (...). Okazało się jeszcze, że nie ma do tych karabinów amunicji. Pojechano do Wejherowa szukać amunicji. Na szczęście znaleziono ją i przywieziono do Gdyni. W rezultacie jedna kompania była uzbrojona w broń francuską, a inne w polską.

Wówczas przypuszczano, że była w tym czyjaś zbrodnicza ręka albo czyjeś karygodne niedopatrzenie.

Zasadzka

Batalion zorganizował i jego dowództwo objął kmdr ppor. inż. Zygmunt Horyd, szef budownictwa Dowództwa Floty. Pierś jego zdobił krzyż "Virtuti Militari". To wysokie odznaczenie bojowe do czegoś zobowiązywało. Toteż niezwłocznie po zorganizowaniu z całym zapałem bojowym poprowadził batalion do boju, dając tym samym przykład odwagi, męstwa i pogardy śmierci.

8 września 1939 r. rano batalion przybył pieszo do Rumi Zagórze, niosąc ze sobą amunicję do karabinów, nie mając przy tym żadnej broni maszynowej i żadnych środków lokomocji, poza jednym wozem konno-taborowym. Już prawie na froncie okazało się, że kompania posiadająca broń polską dźwigała amunicję francuską, a posiadająca broń francuską dźwigała amunicję polską.

Batalion otrzymał rozkaz zameldowania się u dowódcy odcinka frontu ppłka Sołodkowskiego w okolicy dworca kolejowego w Rumi Zagórzu. Po przybyciu batalionu jego dowódca zameldował się i otrzymał rozkaz wypadu na wieś Reszki celem wyparcia Niemców z zajętych tam przez nich stanowisk. Po odprawie swoich dowódców kompanie w krótkich odstępach czasu wymaszerowały do wykonania zadania. W drodze do Reszek kompanie napotkały na okopane oddziały Wojska Polskiego. Przy nich też postanowiono odpocząć i posilić się nieco przed bitwą. Tymczasem zwiad batalionu marynarzy napotkał w lesie między pozycjami niemieckimi idących spokojnie od strony niemieckiej dwóch mężczyzn cywilnych w średnim wieku, którzy posuwali się wzdłuż stanowisk środkiem między niemieckimi i polskimi.

Zatrzymani i doprowadzeni do dowódcy batalionu wyglądali na miejscowych mieszkańców. Dowódca potraktował ich łagodnie, wypytując o Niemców. Dowiedział się od nich, że Niemców nie ma. Nie podejrzewając nic kazał ich zwolnić.

Na skutek takiej wiadomości dowódca batalionu rozkazał kompaniom zająć pozycje na wzgórzach wsi Reszki. Przy zajmowaniu wyznaczonych stanowisk batalion został niespodziewanie zaatakowany z prawego skrzydła nieprzyjaciela, cofniętego nieco do tyłu od stanowiska marynarzy. Prawie równocześnie stanowiska batalionu zostały ostrzelane z moździerzy i artylerii od czoła. Na skutek gwałtownego i skoncentrowanego ognia na pozycje batalionu przy zapadającym zmroku batalion wykonując zadanie poderwał się do ataku na bagnety, pomimo że tylko co piąty marynarz go posiadał. Po brawurowym wyjściu z okopów ujrzeli wieś Reszki, a z zabudowań oraz stanowisk niemieckich lunął silny ogień karabinów maszynowych dotychczas milczących. Już przy zmroku doskonale można było zauważyć duże zmasowanie gniazd karabinów maszynowych na całym odcinku frontu.

Na skutek tego pierwszego chrztu ogniowego, straty były minimalne. Na skutek zapadłych już ciemności trudno było natychmiast przyjść z pomocą rannym i ocenić straty batalionu.

Wobec niekorzystnej sytuacji batalion wycofał się na poprzednio zajmowane pozycje wyjściowe i otrzymał przy tym ponownie silny ogień z flanki nieprzyjaciela. Wobec niemożności utrzymania tych stanowisk batalion wycofał się pod osłoną nocy do Rumi Zagórza.

Po odpoczynku nad ranem zaczęto się doliczać i okazało się, że z całego batalionu liczącego około 750 ludzi z pierwszej kompanii pozostało około 150 marynarzy. Pierwsza kompania poniosła dotkliwe straty. Zaginął dowódca kompania kpt. mar. Kremer oraz por. mar. mech. rez. Serbinowicz. Brakowało również dowódcy batalionu oraz reszty dwóch kompania marynarzy. Okazało się później, że dowódca batalionu z dwoma kompaniami i resztkami pierwszej kompanii zajął nowe stanowiska więcej na prawo od torów kolejowych w kierunku wsi Zagórze i Kosakowo.

Co do spotkanych cywilów można przypuszczać, że byli to ludzie pracujący na korzyść Niemców, bowiem mylnymi informacjami wprowadzili dowódcę batalionu w błąd i wciągnęli w ten sposób w zasadzkę. Odległość niemieckich stanowisk wynosiła zaledwie około 500 m. Poza tym Niemcy cały dzień siedzieli już tam, o czym na pewno dobrze wiedzieli. Batalion w tej zasadzce poniósł dotkliwe straty w ludziach.

Poddajcie się, bo polska flota została zatopiona

9 września 1939 r. z resztki pierwszej kompanii kpt. mar. Kremera, około 150 ludzi, oraz z przybyłych jeszcze z odwrotu rozbitków sformowano nową kompanię w sile około 170 ludzi. Kompania została podzielona przez ppłka Sołodkowskiego na trzy plutony. Dowództwo kompani objął ppor. mar. rez. Gładysz, zaś plutony objęli: pierwszy ppor. mar. rez. Szczypiórski, drugi chor. mar. Habaj i trzeci chor. mar. Witkowicki. Po sformowaniu się ppłk Sołodkowski rozkazał dowódcy kompanii zająć pozycję wyjściową za stacją kolejową Rumia Zagórze, po lewej stronie torów.
Po prawej stronie torów od stacji Rumia Zagórze zajął pozycję przybyły III Batalion Rezerwowy Marynarzy pod dowództwem kpt. piech. rez. Nowalsettiego. Dalej na prawo zajął pozycję kmdr ppor. Horyd z resztą dwóch kompanii.

Około godz. 10 pierwsza kompania wraz z kompanią karabinów maszynowych pod dowództwem kpt. piechoty Kąkola ruszyła do natarcia wraz ze wszystkimi oddziałami marynarzy na linii frontu od stacji kolejowej Rumia Zagórze do wsi Zagórze w kierunku na Białą Rzekę i dalej na Redę. Wypierając wroga, natrafiali na silny jego opór dysponującego lepszą bronią wsparciem artyleryjskim. Pomimo niekorzystnych warunków bojowych wyparli Niemców ze stanowisk i przepędzili aż do Redy. Kosztowało to marynarzy, którzy szli do boju bez żadnego wsparcia artyleryjskiego masą poległych i rannych. Między innymi poległ dowódca 1 plutonu ppor. mar. rez. Szczypiórski, mat Franciszek Trojnar, został ranny dowódca kompanii ppor. mar. rez. Gładysz, kilkunastu poległo też wielu podoficerów i marynarzy. Dowódca 3 plutonu chor. mar. Witkowicki wraz z częścią plutonu dostał się do niewoli. Był to jeden z największych i najkrwawszych bojów.

Wieczorem kompania otrzymała rozkaz wycofania się i zajęcia stanowiska na wzgórzu w Janowie. Wobec strat w oficerach 1 kompanii dowództwo nad resztą - około 120 marynarzy - objął chor. mar. Habaj i zgodnie z rozkazem otrzymanym od ppłka Sołodkowskiego zajął stanowisko na wzgórzu obok Janowa. Do tych stanowisk dołączył kpt. piech. Kąkol ze swoimi ciężkimi karabinami maszynowymi. Po okopaniu się nad ranem nastąpił nalot rozpoznawczy jednego samolotu. Po jego odlocie po krótkim czasie stanowiska marynarzy zostały ostrzelane ogniem artyleryjskim, który trwał około półtorej godziny, po czym Niemcy przeszli do ognia nękającego, strzelając co pewien czas jeden pocisk.

10 września 1939 r. około godz. 13 nastąpił nalot kilku bombowców na okopy 1 kompanii. Po nalocie przybyły oddziały piechoty oraz policji państwowej i obsadziły stanowiska na lewo od stanowisk 1 kompanii.

Po nalocie ogień ucichł. W pewnej chwili marynarze usłyszeli głosy Niemców okopanych po przeciwnej stronie w odległości około 50 m, nawołujących ich w języku niemieckim do poddania się, gdyż cała flota polska, jak mówili, jest już zatopiona. Mówili też, że Niemcy już podchodzą do Gdyni, że nie ma już o co walczyć, że sprawa jest stracona. Wszyscy byli zdumieni i jednocześnie zaskoczeni tak bliską obecnością nieprzyjaciela. Pod wieczór okopy marynarzy zostały ostrzelane silnym ogniem artyleryjskim. Pomimo tego ognia i przeważających sił przeciwnika odcinek ten 1 kompania trzymała do wieczora dnia 12 września 1939 r. Na skutek informacji, że Niemcy są już w Chyloni, nie mając przy tym żadnej łączności z dowództwem, po stracie około 10 marynarzy 1 kompania wycofała się w nocy na Nowe Oksywie, gdzie była przewidziana już poprzednio obrona radiostacji i Nowego Oksywia. Kpt. piech. Kąkol ze swoim oddziałem karabinów maszynowych wycofał się w kierunku Dębogorza. Tam też poległ 12 września 1939 r.

Po przybyciu na nowe stanowiska przy radiostacji kompania spotkała rankiem następnego dnia zaginionego dowódcę poprzedniej 1 kompania - kpt. mar. Antoniego Kremera z około 20 marynarzami.

Koniec batalionu

Tymczasem dowódca batalionu wraz z dwoma wyszczerbionymi kompaniami utrzymał linię frontu wraz z 3 batalionem rezerwowym marynarzy do 11 września 1939 r. Jednak wobec przeważających sił nieprzyjaciela, obydwie kompanie pod dowództwem kmdra ppor. Horyda wycofały się pod osłoną nocy w kierunku na Kosakowo - Mosty.

12 września 1939 r. w rejonie Mostów, te dwie kompanie przeprowadziły wypad na stanowiska Niemców. Stanowiska te kilka razy przechodziły z rąk do rąk. Wreszcie kompanie wycofały się na skutek poniesionych strat.

Dnia 13 września 1939 o świcie resztki batalionu Horyda zostały zasilone zebranymi i ściągniętymi z posterunków przeciwdesantowych od baterii Caneta do Wąwozu Ostrowskiego nad morzem 50 marynarzami i podoficerami pod dowództwem bosmana Antoniego Charynka, który pełnił obowiązki dowódcy tego oddziału nad morzem. Po zameldowaniu się oddziału u kmdra ppor. Horydy i dołączeniu do resztek batalionu oraz po zebraniu marynarzy na miejscu boju batalion w sile około 450 marynarzy pod osobistym dowództwem kmdra ppor. Horyda bierze udział w jeszcze jednym, ale już ostatnim ataku na Mosty.

Nawiązuje też łączność z oddziałem kpt. piech. Kowrygi, trzymającego linię frontu przez Mechlinki do morza.

Pomimo dotkliwych strat kmdr ppor. Horyd prowadzi ten już bardzo słaby batalion do ataku na bagnety i ginie w morderczym ogniu niemieckiej broni maszynowej wraz ze swoim adiutantem ppor. mar. Hernesem i nieznanymi z nazwiska podoficerami oraz marynarzami. W tym ostatnim uderzeniu skończył przypuszczalnie swój żywot Batalion Marynarzy Horyda. Poza tymi, którzy dostali się do niewoli, reszta poległa. Ocalała bardzo mała grupka. W wąwozie między Mostami a zejściem z Oksywskiej Kępy leżeli spokojnie Niemcy, marynarze i żołnierze polscy.

Tymczasem dnia 13 września 1939 po przybyciu resztki 1 kompanii pod dowództwem chor. mar. Habaja na Nowe Oksywie i po zajęciu stanowisk między szpitalem a koszarami Kompanii Reflektorów, nieoczekiwanie spotkano poprzednio zaginionego w czasie boju o Reszki dowódcę 1 kompanii kpt. mar. Antoniego Kremera z około 50 marynarzami. Nad całością objął dowództwo kpt. mar. Kremer, który przygotował przedtem stanowiska obronne w postaci okopów i małych schronów. Kompania zajęła te okopy i stanowiska i trwała w ich obronie mimo ciągłego ognia artyleryjskiego z Redłowa i chylońskich lasów oraz ciągłych walk z podchodzącymi Niemcami. 18 września 1939 r. o godz. 15 Niemcy uderzyli na ten odcinek obronny dużymi siłami. Pod naporem nieprzyjaciela ze stratami w zabitych i rannych kompania wycofała się na Nowe Oksywie i zajęła pozycję wzdłuż szosy do Kompanii Reflektorów. Około godz. 17 kpt. mar. Kremer postanowił natrzeć i odebrać Niemcom swoje okopy oraz umocnienia, które zostały już przez nich zajęte. To brawurowe natarcie udało się całkowicie. Niemcy zostali z okopów i z umocnień wyrzuceni i zmuszeni do ucieczki w popłochu aż do drogi: kościół garnizonowy - stocznia. Pozostawili oni około 60 zabitych i rannych. W ataku tym zdobyli marynarze trzy karabiny maszynowe z amunicją i oczyścili całkowicie przedpole walki, ale nie na długo. Nie obeszło się bez strat własnych. Poległ dowódca kompanii kpt. mar. Antoni Kremer i około 40 marynarzy, w tym mat Janczewski, st. mar. Górecki, mar. Polus, mar. Piasecki. Reszta to bezimienna rezerwa marynarzy.

Ostatnia walka chor. mar. Habaja

Po ponownym zajęciu stanowisk przez resztę 1 kompanii około godz. 20 Niemcy rozpoczęli ostrzeliwać pozycje marynarzy ogniem artyleryjskim, zasypując ich po prostu salwami pocisków. W tej sytuacji chor. mar. Habaj z około 40 marynarzami pod osłoną nocy wycofał się do domków na ulicy Bosmańskiej. Przed opuszczeniem pobojowiska pod ogniem nieprzyjaciela odszukano i ściągnięto z pobojowiska zwłoki kpt. mar. Kremera. Jeszcze przed świtem zjawił się lekarz por. [Wudke - nazwisko nieczytelne - przyp. red.] i zaopiekował się rannymi. Stwierdził przy tym zgon dowódcy skutkiem serii z CKM-u, która przeszła mu przez samo serce. Zwłoki zabrał ze sobą.

W zajętych domach chor. mar. Habaj ustawił trzy zdobyte karabiny maszynowe i zajął pozycję wyczekującą do dn. 19 września rano. Tymczasem Niemcy pod osłoną nocy zajęli ponownie utracone poprzednio pozycje i rano rozpoczęli ostrzeliwać domki na Bosmańskiej i domy Nowe Oksywia. Dowódca na ten ogień nie odpowiadał, gdyż oczekiwał, jak mówił, na lepszy i dokładniejszy cel, żeby nie tracić na darmo amunicji. W tym czasie od strony Pagedu podjechało kilka niemieckich działek przeciwpancernych. Zaczęły one ostrzeliwać róg ulicy Bosmańskiej, domki Nowego Oksywia, w których oczekiwali marynarze z 1 kompanii. Po przygotowaniu ogniowym Niemcy wyskoczyli z okopów i przystąpili do natarcia celem zdobycia domków. Na to tylko czekali marynarze. W tym momencie rozpoczęli ogień z trzech zdobytych karabinów maszynowych, który załamał niemiecki atak, powodując odwrót nieprzyjaciela. Na przedpolu padła duża ilość Niemców. Według oceny dowódcy chor. mar. Ludwika Habaja było ponad 100 zabitych i rannych.

Po nieudanym uderzeniu Niemcy rozpoczęli ponownie ostrzeliwanie domków artylerią przeciwpancerną i artylerią z Rodkowa. Przy tym obrońcy zauważyli, że są otoczeni od strony Pagodu i tylko jedna droga pozostała do wycofywania się do Oksywia.

Wobec tej sytuacji, nie mając już możliwości dalszej obrony, po wystrzelaniu amunicji, 19 września 1939 r. około godz. 12 chor. mar. Habaj z około 15 marynarzami wycofał się do Oksywia. Wieś była zupełnie opuszczona, ale Niemców jeszcze nie było. Za wycofującymi się marynarzami Niemcy rozpoczęli ostrzeliwać drogę wiodącą do kościoła, wzniecając kilka pożarów domów mieszkalnych. Po przybyciu w pobliże kościoła na krótko przed zdobyciem przez Niemców baterii Caneta dotarł jeszcze z kilkoma marynarzami do Jaru przy baterii.

Bateria "Cannet", jak i cały Cypel Oksywski były silnie i bezustannie bombardowane z powietrza, lądu i morza oraz z Danziga z niemieckiego pancernika. W tym zmasowanym ogniu traci życie jeszcze kilku marynarzy i giną jednocześnie ci, którzy ukryli się w pustym schronie poamunicyjnym w Jarze. Wreszcie chor. mar. Habaj sam dociera do rowu na skarpie obok działa, w którym zastaje chor. mar. Brychcego z kilkoma marynarzami. Razem dostają się do niewoli.

Reasumując straty "Batalionu Horydy" na stan wyjściowy 750 marynarzy przedstawiają się następująco:

8.09.1939 r. - straty minimalne

9.09.1939 r. - pod Reszkami około 30 zabitych i 60 rannych

10-12.09.1939 r. - pod Zagórzem około 40 zabitych i 70 rannych

12.09.1939 r. - pod Rumią około 30 zabitych i 50 rannych

12-15.09.1939 r. - pod Mostami około 40 zabitych i 60 rannych

18-19.09.1939 r. - pod Pierwoszynem około 40 zabitych i 60 rannych

razem 180 zabitych i 300 rannych.

kaf


Obrońcy.jpg
Wzięci do niewoli żołnierze z morskiego batalionu z pilnującym ich strażnikiem.
Plik ściągnięto 50099 raz(y) 92,78 KB

Rozbrajanie.jpg
Rozbrajanie wziętych do niewoli polskich żołnierzy na podwórzu szkoły przy ul. Arendta Dickmana.
Plik ściągnięto 50099 raz(y) 73,93 KB

wrak.jpg
Wrak niemieckiego samolotu JU - 87 "Stuka" zestrzelonego na Oksywiu przez polską baterię PLOT. W głębi wieża kościoła na Oksywie
Plik ściągnięto 50099 raz(y) 62,3 KB

_________________
Kto głośny jak dzwon, ten pusty jak on...
 
 
villaoliva 
Administrator


Pomógł: 19 razy
Wiek: 95
Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 6911
Skąd: Oliva
Wysłany: 2009-04-14, 20:08   1 Morski Pułk Strzelców

Poszukiwania sztandaru 1 Morskiego Pułku Strzelców
Materiały prasowe:

Z okazji przypadającej w tym roku 70 rocznicy wybuchu II Wojny Światowej w Gdyni odbędą się poszukiwania cennych historycznych pamiątek po bohaterach działań wojennych z 1939 roku. Akcje prowadzą trzy stowarzyszenia zajmujące się poszukiwaniami oraz rekonstrukcją działań wojskowych. Stowarzyszenie Grupa Rekonstrukcji Historycznej Lądowej Obrony Wybrzeża oraz poszukiwacze z Towarzystwa Przyjaciół Sopotu i Towarzystwa Poszukiwaczy „Perkun” podjęli się próby odnalezienia zaginionego podczas II wojny światowej sztandaru należącego do 1 Morskiego Pułku Strzelców biorącego udział w Lądowej Obronie Wybrzeża.


W swojej tradycji pułk związany był najsilniej z I Batalionem byłego Pułku Morskiego. Stąd na sztandarze ofiarowanym pułkowi przez społeczeństwo powiatu morskiego, znajdują się wyhaftowane nazwy i daty bojów stoczonych przez I Batalion Pułku Morskiego. Na lewej stronie płachty znajdują się: wizerunek Matki Boskiej Swarzewskiej, herb miast Wejherowa i Pucka, Gryf kaszubski oraz nazwy miejsc i bitew: Susk-Nowa Wieś 3 VII 1920, Zabiele 4 VIII 1920, Makrew 8 VIII 1920, Ćwiklin 17 VIII 1920. Uroczyste wręczenie sztandaru odbyło się 17 października 1936 roku w Wejherowie.


Według relacji świadków sztandar miał zostać ukryty w 1939 roku w specjalnie przygotowanej skrzyni na terenie folwarku Stefanowo lub Młynu Kaina. Inna hipoteza mówi o schowaniu sztandaru w rejonie Rumii Żagórza. Poszukiwacze dotarli jednak także do innego źródła- prawdopodobnie świadka zdarzenia- który dał nadzieję na odnalezienie sztandaru w zupełnie innym miejscu niż dotąd sądzono. To samo źródło mówi nie o jednym, a o trzech sztandarach ukrytych przed zniszczeniem lub przejęciem przez niemieckiego najeźdźce.


Grupy poszukiwawcze rozpoczynają działania w sobotę 18 kwietnia. Pierwsza akcja obejmuje rejon miejscowości Dębogórze - tam prawdopodobnie uda się odzyskać pamiątki militarne związane z Lądową Obrona Wybrzeża. Kolejna akcja- na terenie prawdopodobnego ukrycia sztandaru- zaplanowana został jako drugie podejście. Termin oraz dokładne miejsce- ze względów bezpieczeństwa na razie pozostaną tajemnicą.


Sztandar 1 Morskiego Pułku Strzelców- zgodnie z deklaracją poszukiwaczy- zostanie przekazany do Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Pozostałe odnalezione pamiątki stworzą specjalna ekspozycję albo w tym muzeum albo w nowo utworzonej Izbie Pamięci na terenie gminy Kossakowo.

Współorganizatorem i sponsorem poszukiwań jest Portal Trójmiasto.pl

Historia


1 Morski Pułk Strzelców a wcześniej Batalion Morski jest spadkobiercą tradycji pierwszych jednostek morskiej piechoty.
Dnia 28 listopada 1918 roku rozkaz Wielkiego Marszałka, powołał do życia marynarkę wojenną. Wkrótce zorganizowano w Modlinie oddział marynarzy, przemianowany w lutym 1919 roku na „1 Batalion Morski”; dowództwo po kapitanie Stanisławie Witkowskim, objął kapitan Franciszek Dryna, a 4 kwietnia kapitan Konstanty Jacynicz. Batalion od czerwca 1919 roku pełnił straż na pograniczu polsko-niemieckim w okolicy Aleksandrowa, a w styczniu 1920 roku wziął udział w obejmowaniu Pomorza. Dnia 10 lutego polska bandera załopotała po raz pierwszy na maszcie w Pucku. Tegoż dnia odbyły się uroczyste zaślubiny morza, na straży którego stanął batalion morski obsadzając Puck, Dębki i Orłowo.
W październiku 1936 roku społeczeństwo powiatu morskiego ufundowało mu sztandar. Nazwę 1 Morski Pułk Strzelców otrzymał w marcu 1939 r., przyjmując strukturę dwubatalionową.

Dowódcy
- ppłk Karol Kurek (1931-1935)
- ppłk Kazimierz Burczak (1935-1936)
- ppłk Czesław Kopański (1936-1938)
- ppłk Kazimierz Pruszkowski (1938-1939)

Wojna obronna 1939 r.


1 Morski Pułk Strzelców (liczący ponad 1800 żołnierzy) pod dowództwem ppłk. Kazimierza Pruszkowskiego wchodził w skład Lądowej Obrony Wybrzeża na czele z płk. Stanisławem Dąbkiem. W sierpniu 1939 r. Pułk otrzymał zadanie obrony 14-kilometrowego odcinka od Warszkowa do Jeziora Żarnowieckiego. Razem z Batalionem Obrony Narodowej "Puck" tworzył Oddział Wydzielony "Wejherowo". Od 1 września Pułk był atakowany przez przeważające wojska niemieckie. Linia obrony została utrzymana do 7 września, jednak przygniatająca przewaga wroga zmusiła jego oddziały do wycofania się. W dniach 8-9 września bronił Redy, jednak otrzymał rozkaz koncentracji na Kępie Oksywskiej, gdzie walczył aż do kapitulacji 19 września.
W walkach na przedpolach Gdyni 1 MPS stoczył dwie bitwy całością swych sił, a mianowicie w dniach 07 – 08.09.1939r. obrona Wejherowa (przygotowana) i w dniach 09 – 10.09.1939r. obrona Redy (doraźna). W międzyczasie miały miejsce akcje bojowe, w których uczestniczyły pododdziały w sile od drużyny do batalionu i to od pierwszych godzin wojny. Oto niektóre z nich:

* 01 – 02.09.1939r. – walki graniczne placówek Zamostne, Zalewo, Platen Zamek – wzmocnione plutony;
* 03 – 04.09.1939r. – nocny wypad 2 batalionu (bez komp.) na m. Wysoka i wzg. 126;
* 06 – 07.09.1939r. – trzy nocne kompanijne wypady (Platen Zamek, Luzino, Zamostne);
* 07.09.1939r. – leśny bój spotkaniowy w rejonie pod Przetoczyłem;
* 07.09.1939r. – trzy nocne kompanijne wypady(Gowino, Ustarbowo, Dąbrowski Młyn);
* 08.09.1939r. – kontratak kompanii wzdłuż szosy Cegielnia – leśn. Biała;
* 08.09.1939r. – bój spotkaniowy w rej. Gniewowi – uczestniczyły dwie kompanie na różnych kierunkach;
* 09.09.1939r. – bój spotkaniowy w rej. leśn. Marianowi i walki opóźniające na osi Marianowi – Reda (wzmocniona kompania);
* 09.09.1939r. – bój spotkaniowy w lasach na zach. od Białej Rzeki (komp. ochotnicza);
* 09 – 10.09.1939r. – doraźnie zorganizowana obrona Ciechocina (wzmocniony pluton).

Na Kępie Oksywskiej 1 MPS walczył całością swych sił:

* 11 - 12.09.1939r. – broni północno – zachodniego cypla Kępy Oksywskiej w rej. Kazimierza;
* 13.09.1939r. – z Suchego Dworu naciera na Dębogórze – Dębową Górę – Kazimierz;
* 14 – 15.09.1939r. – dwukrotnie atakowano Dębogórze (w nocy i w dzień);
* 17 – 18.09.1939r. wykonano nocny wypad z Obuża – Suchy Dwór – wzg. 14,4;
* 18 – 19.09.1939r. – prowadzono walki opóźniające na osi wzg. 14,4 – Pogórze – Obuże, kontratak na osiedle Pagód;
* 19.09.1939r. – walki obronne na szosie Obuże – Babie Doły, na wysokości wałów strzelnicy.

Straty w zabitych i rannych wyniosły ok. 50% stanu wyjściowego.
Za czyny wyjątkowego męstwa na polu bitwy w obronie wybrzeża polskiego 1939, na wniosek Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari, z dnia 11 listopada 1944, Naczelny Wódz nadał 11 listopada 1966 r 1. Morskiemu Pułkowi Strzelców Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari – nr 13281.

I jeszcze z trojmiasto.pl

Cytat:
Pod koniec lutego, po programie telewizyjnym o obronie Kępy Oksywskiej, zgłosiła się do nas rodzina jednego z ostatnich żyjących obrońców. 95 letni weteran twierdził, że sztandar schowano w zupełnie innym miejscu, na terenie jednostki wojskowej w Babich Dołach - mówi Sebastian Draga ze Stowarzyszenia Grupy Rekonstrukcji Historycznej Lądowej Obrony Wybrzeża. - Odwiedziliśmy tego obrońcę, który przekazał nam sensacyjne informacje. Według niego oprócz sztandaru I MPS, osobiście zakopywał on w tym samym miejscu także proporce marynarki wojennej!


sztand (35)-m.jpg
fot. SGRH Lądowej Obrony Wybrzeża
Plik ściągnięto 49760 raz(y) 68,71 KB

sztand (22)-m.jpg
fot. SGRH Lądowej Obrony Wybrzeża
Plik ściągnięto 49760 raz(y) 51,72 KB

sztand (20)-m.jpg
fot. SGRH Lądowej Obrony Wybrzeża
Plik ściągnięto 49760 raz(y) 86,22 KB

P4144887.JPG
Sebastian Draga / Michał Kaczorowski / Zbigniew Okuniewski
fot. własne
Plik ściągnięto 49760 raz(y) 29,08 KB

_________________

W Oliwie... zawsze zielono www.staraoliwa.pl
 
 
 
feyg 


Pomógł: 50 razy
Wiek: 53
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 4792
Skąd: Gdynia Mały Kack
Wysłany: 2009-04-15, 15:35   Re: 1 Morski Pułk Strzelców

villaoliva napisał/a:

I jeszcze z trojmiasto.pl

Cytat:
Pod koniec lutego, po programie telewizyjnym o obronie Kępy Oksywskiej, zgłosiła się do nas rodzina jednego z ostatnich żyjących obrońców. 95 letni weteran twierdził, że sztandar schowano w zupełnie innym miejscu, na terenie jednostki wojskowej w Babich Dołach - mówi Sebastian Draga ze Stowarzyszenia Grupy Rekonstrukcji Historycznej Lądowej Obrony Wybrzeża. - Odwiedziliśmy tego obrońcę, który przekazał nam sensacyjne informacje. Według niego oprócz sztandaru I MPS, osobiście zakopywał on w tym samym miejscu także proporce marynarki wojennej!


Nieco szczegółów przynosi dzisiejsza Gazeta Trójmiasto:

Poszukiwacze zaginionego sztandaru
Cytat:
Niedawno pod Szczecinem odnalazł się 95-letni Jan Kaśkiewicz, żołnierz 1. MPS, który podczas kampanii wrześniowej leżał w szpitalu w Babich Dołach i widział, jak zakopano tam sztandar wydobyty z pierwszej skrytki. - Jeśli to prawda, sztandar powinien być w Babich Dołach do dziś - mówi Zbigniew Okuniewski z TPS.


Było... nie minęło program TVP Info

Kto wie może Jan Karaszkiewicz znajduje się na tym zdjęciu?

_________________
Kto głośny jak dzwon, ten pusty jak on...
Ostatnio zmieniony przez feyg 2009-04-21, 23:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
fritzek 
Oberkalarepa


Pomogła: 10 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Maj 2008
Posty: 3529
Skąd: Neufahrwasser b. Danzig
Wysłany: 2009-04-20, 00:03   

Skarby Dębowej Góry
Cytat:
Kilkadziesiąt cennych reliktów przeszłości oddały w weekend wzgórza Kępy Oksywskiej eksploratorom i archeologom, przeczesującym ten teren w ramach pierwszej legalnej akcji poszukiwania pamiątek po obronie Kępy przez Wojsko Polskie w 1939 roku.


Dębowa Góra odkrywa tajemnice
Cytat:
Takich odkryć nikt się nie spodziewał! Dębowa Góra niedaleko Gdyni kryje nie tylko pamiątki z czasów II wojny światowej. Poszukiwacze, którzy przez cały weekend przeczesywali okoliczne lasy oprócz wojennych artefaktów z lat 1939 - 1945, namierzyli też między innymi nieznane do tej pory stanowisko archeologiczne z epoki brązu....



Znaleziska.jpg
Pierwszy weekend poszukiwań w okolicach Dębowej Góry przyniósł m.in. znaleziska z okresy II wojny światowej. Nz. Sebastian Draga i Lech Trawicki. fot. Marek Gotard/trojmiasto.pl
Plik ściągnięto 49625 raz(y) 96,68 KB

_________________
Rzaba żądzi!
Neufahrwasser...Neufahrwasser
Ostatnio zmieniony przez feyg 2009-04-20, 18:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
feyg 


Pomógł: 50 razy
Wiek: 53
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 4792
Skąd: Gdynia Mały Kack
Wysłany: 2009-06-18, 19:29   

Powstaje obraz o pułkowniku Dąbku
Cytat:
Jest sierpień 1939 r. Grupa osób w strojach z lat 30. przechadza się nabrzeżem Francuskim w Gdyni. Taszczą nadgryzione zębem czasu walizki. Zmierzają w kierunku "Batorego", który za chwilę odpływa. Niewysoki człowiek w mundurze pułkownika rozmawia z komandorem. Obaj jeszcze nie wiedzą, że za kilkanaście dni nie będzie ich wśród żywych. Pierwszy to płk Stanisław Dąbek, dowódca Morskiej Brygady Obrony Narodowej i p.o. dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża, który 19 września odebrał sobie życie na Kępie Oksywskiej. Drugi to kmdr Zygmunt Horyd, dowódca batalionu marynarzy, który poległ 12 września pod Mostami.
Wszystko wygląda autentycznie, tylko "Batorego" nie ma. Jego burtę zastąpi burta innego statku. Tę scenę i wiele innych, dokumentujących ostatnie miesiące życia płk Dąbka, będzie można zobaczyć w najnowszym filmie, kręconym przez Telewizję Danzig. "Pułkownik Dąbek. Obrona Gdyni 1939" pokazany zostanie w połowie września na kanale TVP Historia.
_________________
Kto głośny jak dzwon, ten pusty jak on...
 
 
villaoliva 
Administrator


Pomógł: 19 razy
Wiek: 95
Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 6911
Skąd: Oliva
Wysłany: 2009-07-13, 15:27   

Na planie filmu "Płk. Dąbek. Obrona Gdyni 1939"

Cytat:
Zdjęcia kręcone były w porcie, na ulicach Gdyni (na zapleczu Akademii Morskiej), w byłej siedzibie Banku Polskiego, Komendzie Marynarki Wojennej oraz Parowozowni w Kościerzynie. Obecnie ekipa filmowa gości w Kolibkach, gdzie realizowana jest rekonstrukcja ostatnich dni obrony Gdyni.




Film składał się będzie ze zdjęć zainscenizowanych, wypowiedzi świadków oraz archiwalnych materiałów. Fabularyzowane sceny odtwarzać będą najważniejsze wydarzenia oraz najtragiczniejsze momenty historii. Obok zawodowych aktorów będzie w nich brać udział Grupa Rekonstrukcji Historycznej Lądowej Obrony Wybrzeża.

Wypowiedzi, świadków i uczestników tamtych wydarzeń zrealizowane będą w formie rozmów, wypowiedzi do kamery. „Mówią o Westerplatte a nie wiedzą, jak dzielnie broniła się Gdynia" - mówi pan Aleksander Pawelec, lat 94, były żołnierz 1 Morskiego Pułku Strzelców. „Ja wtedy byłem dzieckiem, ale jak dziś wszystko pamiętam. Takiego strachu zapomnieć się nie da" - płynie z ust pana Edmunda Newsa, lat 74, który jako dziecko był świadkiem wydarzeń w Gdyni w 1939. Tadeusz Kąkol, syn Leona, jednego z 17 najbardziej oddanych współpracowników Dąbka, jednego z kilku świadków samobójstwa Pułkownika ze łzami w oku przytacza historie, opowiedziane mu przez ojca.

Natomiast wspomnienia osób już nieżyjących, spisane w formie notatek czy listów, odtworzone zostaną przez aktorów. W tym wypadku unikalnym materiałem, wykorzystanym po raz pierwszy, będą użyte w filmie zapiski Olgierda Licharczewskiego, uczestnika walk, marynarza ORP „Bałtyk, odnalezione w 2009 roku, na jednym z sopockich strychów. Całości dopełni archiwalny materiał filmowy, pozyskany z archiwów zarówno polskich jak i niemieckich oraz zachowane oryginalne fotografie z okresu walk.

Premiera filmu odbędzie się prawdopodobnie we wrześniu 2009 r. na kanale TVP Historia. Planowany jest również specjalny pokaz podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.






wiecej zdjęć na gdynia.pl
_________________

W Oliwie... zawsze zielono www.staraoliwa.pl
 
 
 
stawar 

Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 19
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2009-07-13, 21:29   

Od siebie dodam że informacja o rekonstruktorach jest niepełna. SGH LOW rekonstruuje żołnierzy polskich, ale nie niemieckich. Żołnierzy niemieckich rekonstruowały dwa inne stowarzyszenia rekonstrukcji historycznej - "Ariergarda" z Danziga oraz AA7.
_________________
STAWAR
 
 
feyg 


Pomógł: 50 razy
Wiek: 53
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 4792
Skąd: Gdynia Mały Kack
Wysłany: 2009-09-18, 18:57   

Cytat:
[...] w sobotę 19 września, o godz. 15.00, w sali nr 1 Multikina Gemini w Gdyni, rozpocznie się specjalny premierowy pokaz filmu „Pułkownik Dąbek. Obrona Gdyni 1939", produkcji TVP Danzig.
W pokazie wezmą udział odtwórcy głównych ról i goście specjalni.
Wstęp bezpłatny.

źródło
_________________
Kto głośny jak dzwon, ten pusty jak on...
 
 
feyg 


Pomógł: 50 razy
Wiek: 53
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 4792
Skąd: Gdynia Mały Kack
Wysłany: 2009-09-19, 17:34   

Projekcja odbyła się w obecności autorów filmu, aktorów oraz śwadków wydarzeń, pełniących rolę współnarratorów filmu. Film w opinii tychże znakomicie oddaje atmosferę tamtych dni. Z dużym pietyzmem, pomimo skromnego bużetu, pokazano pole walki, z jednej strony umundurowanie, broń, z drugiej boharerstwo obrońców którzy mimo przeważających sił wroga starali się bronić powierzonych im stanowisk. Wielkie brawa dla Bogdana Smagackiego, odtwórcy postaci pulkownika Dąbka za znakomite oddanie postaci, która to jak wpominał jeden z podkomendnych Aleksander Pawelec, na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie osoby miękkiej, raczej dobrego wujka niż dowódcy, to w momencie składania meldunku tenże czuł się sparaliżowany wzrokiem pułkownika.
Z kolei postacią do której mam zatrzeżenia, (nie tylko ja jak sie później okazało), to filmowy admirał Unrug grany przez Eugeniusza Kujawskiego - przygarbiony i zrezygnowany, który to nie chce wesprzeć Dąbka w staraniach o wzmocnienie LOW, torpedowanych przez dowócę Armii Pomorze generała Bortnowskiego. Szkoda, że twórcy filmu nie przypomnieli na koniec o niezbyt udanym udziale tegoż w bitwie pod Bzurą oraz o tym jak skończyli inni bohaterowie filmu. Tu warto wspomnieć, że w trakcie jednej gier sztabowych, jeszcze za życia Piłsudskiego, Dąbek pokonał Bortnowskiego który nie wybaczył mu upokorzenia przed Marszałkiem.
Autorzy filmu zbytnio ubarwili też moment przejącia dowódtwa LOW przez Dąbka. Poza tym, zapewne tylko po to aby pokazać uciekającego(?) Witolda Gombrowicza (któremu przy trapie otwiera się walizka z której między inymi wypada maszyna do pisania) urywki filmu pokazującego transatlantyk "Piłsudski" w komentarzu opisano jako "Chrobry".
_________________
Kto głośny jak dzwon, ten pusty jak on...
 
 
adpo6 
adpo6


Wiek: 59
Dołączył: 16 Lip 2009
Posty: 11
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2009-09-19, 17:48   

Właśnie leci na TVP3 Danzig.
 
 
 
Berlin 

Dołączył: 14 Wrz 2009
Posty: 3
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2009-09-19, 21:31   

feyg napisał/a:
Projekcja odbyła się w obecności autorów filmu, aktorów oraz śwadków wydarzeń, pełniących rolę współnarratorów filmu. Film w opinii tychże znakomicie oddaje atmosferę tamtych dni. Z dużym pietyzmem, pomimo skromnego bużetu, pokazano pole walki, z jednej strony umundurowanie, broń, z drugiej boharerstwo obrońców którzy mimo przeważających sił wroga starali się bronić powierzonych im stanowisk. Wielkie brawa dla Bogdana Smagackiego, odtwórcy postaci pulkownika Dąbka za znakomite oddanie postaci, która to jak wpominał jeden z podkomendnych Aleksander Pawelec, na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie osoby miękkiej, raczej dobrego wujka niż dowódcy, to w momencie składania meldunku tenże czuł się sparaliżowany wzrokiem pułkownika.
Z kolei postacią do której mam zatrzeżenia, (nie tylko ja jak sie później okazało), to filmowy admirał Unrug grany przez Eugeniusza Kujawskiego - przygarbiony i zrezygnowany, który to nie chce wesprzeć Dąbka w staraniach o wzmocnienie LOW, torpedowanych przez dowócę Armii Pomorze generała Bortnowskiego. Szkoda, że twórcy filmu nie przypomnieli na koniec o niezbyt udanym udziale tegoż w bitwie pod Bzurą oraz o tym jak skończyli inni bohaterowie filmu. Tu warto wspomnieć, że w trakcie jednej gier sztabowych, jeszcze za życia Piłsudskiego, Dąbek pokonał Bortnowskiego który nie wybaczył mu upokorzenia przed Marszałkiem.
Autorzy filmu zbytnio ubarwili też moment przejącia dowódtwa LOW przez Dąbka. Poza tym, zapewne tylko po to aby pokazać uciekającego(?) Witolda Gombrowicza (któremu przy trapie otwiera się walizka z której między inymi wypada maszyna do pisania) urywki filmu pokazującego transatlantyk "Piłsudski" w komentarzu opisano jako "Chrobry".




Mozna tez sie przyczepic ze halsztuk zamiast regulaminowego 10 mm wystawal 12 mm, maszyna do pisania byla z 1940 roku a nie max 1939 roku, na naramiennikach byly gwiazdki wpinane zamiast haftowanych, raz niemiec mial inne spodnie, kronika niemiecka po czesci byla z kwietnia 1940, blad w opisie gen. Bortnowskiego- to zapewne zauwazylo moze kilka osob etc etc.. To ze Unrug byl inny to zapewne slyszales od p. Pawelca;)..

Prosze pokazac mi lepiej zrobiony film o tym okresie?? zapewne nie znajdziesz bo nawet Katyn ma wiecej bledow a taka mega produkcja.

Dla mnie kto zna LOW od podszewki film I klasa choc nie obylo sie od potkniec i błedów.
Jedynym chyba wiarygodnymi krytykami moga byc osoby ktore wtedy walczyly i widzaly plk. Dabka a wiec p. Aleksander Pawelec [byly strzelc z 1 mps] ktory powiedzial mi ze kwintesencja tamtych dni zostala pieknie pokazana'

Z nowinek - kreci sie na mazurach film o polskiej kawalerii rezyseria Kondratiuk ponoc ma byc pierwsza liga bo i budzet duzy i fachowcy od mundurowki są [czyt. grupy rekonstrukcyjne] !
 
 
 
feyg 


Pomógł: 50 razy
Wiek: 53
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 4792
Skąd: Gdynia Mały Kack
Wysłany: 2009-09-20, 18:58   

Berlin napisał/a:
To ze Unrug byl inny to zapewne slyszales od p. Pawelca;)..

Zgadza się, a zastrzeżenia do charakteru tej postaci uslyszaem od Pana Juliana Skelnika.
Ale pomimo uwag uważam za niezwykle cenne znaleźli się ludzie którzy postanowili nakręcić film o pukowniku Dąbku. Wielkie :brawo:
_________________
Kto głośny jak dzwon, ten pusty jak on...
 
 
Ponury 
majster


Pomógł: 3 razy
Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 889
Skąd: Gdańsk-Brętowo
Wysłany: 2009-09-20, 21:53   

Bardzo dobry film!
_________________
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
 
 
 
A79 

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 93
Skąd: Babie Doły
Wysłany: 2009-10-02, 20:16   

kolejna projekcja filmu w środę 14 października, o godz. 22.05 na antenie TVP Polonia.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Partnerzy WFG

ibedeker.pl