Wolne Forum Gdańsk
Forum miłośników Gdańska

Historia - Walki o Tczew

Feldfebel - 2009-01-09, 22:49

Artykuł naszego kolegi z oddziału na temat między innymi walk o Tczew w 1807;
http://napoleon.gery.pl/bitwy/tczew.php

[ Komentarz dodany przez: villaoliva: 2009-01-11, 22:26 ]
Temat powstał w wątku :arrow: Infanterie Regiment No 52 von Hamberger.

ezet - 2009-01-10, 20:31

Feldfebel napisał/a:
Artykuł naszego kolegi z oddziału na temat między innymi walk o Tczew w 1807;
http://napoleon.gery.pl/bitwy/tczew.php


Cytat:
z tego artykułu:
(...)Niewdzięczną ludność trzeba było czasami doprowadzić do porządku, ten sam los spotykał ukrywającą pieniądze kobietę, "chwytając za worki krzyknęli: Zabić Babę." i broniącego dobytku mężczyznę "żołnierze przyskoczyli do niego i zakłuli go bagnetem, dobijając go kolbami, z głowy czaszkę odbili, potem wziąwszy go z drzwi odwlekli i przerzucili przez sztachety"(...)


"Niewdzięczna ludność..." ??? A niby za co mieli być wdzięczni "wyzwolicielom" niemieccy obywatele Tczewa?

Grün - 2009-01-10, 20:52

Tego typu sformułowania modne były w XIX w. i w XX niestety też. Charakterystyczne są dla nurtów nacjonalistycznych z cyklu tych co to "my mordujemy i grabimy, ale przecież w słusznej sprawie".
Jedna uwaga: obywatele Tczewa nie byli obywatelami niemieckimi, tylko pruskimi.

Feldfebel - 2009-01-10, 21:44

Grün napisał/a:
Tego typu sformułowania modne były w XIX w. i w XX niestety też. Charakterystyczne są dla nurtów nacjonalistycznych z cyklu tych co to "my mordujemy i grabimy, ale przecież w słusznej sprawie".
Jedna uwaga: obywatele Tczewa nie byli obywatelami niemieckimi, tylko pruskimi.
_________________

Rzeczywiście..Co ciekawe w raporcie Dąbrowskiego z bitwy tczewskiej podkresla on "humanitaryzm" w traktowaniu przez oddziały polskie pokonanych-za to nie wspomina wogóle o mordach i grabieży po zdobyciu miasta..Daje to do myślenia...faktem jest że bitwa tczewska -lub raczej to co sie po niej działo to mroczna karta polskiego oręża...Tuszowanie sprawy przez Dąbrowskiego??Na to wygląda...Staszewski podaje (niestety dokładnych liczb nie pamiętam)iż w tym okresie Tczew zamieszkiwało około 1400 osób-zaś w dniu bitwy namurach wspierając pruskich żołnierzy stanęło około 600-set mieszkańców miasta-na logike każdy kto był w stanie unieśc broń-cóż "wyzwolenie Tczewa" nie bardzo różniło się więc od "wyzwolenia " pewnego nadbałtyckiego miasta w 1945 roku(wyzwolenia które cudem przezyła moja rodzina)...

ezet - 2009-01-10, 21:55

Cytat:
(...) Staszewski podaje (niestety dokładnych liczb nie pamiętam) iż w tym okresie Tczew zamieszkiwało około 1400 osób...


Według "Pamiętnika generała" Jana Weyssenhoffa, Tczew miał wtedy 1645 mieszkańców.

Feldfebel - 2009-01-10, 21:56

Cytat:
"Niewdzięczna ludność..." ??? A niby za co mieli być wdzięczni "wyzwolicielom" niemieccy obywatele Tczewa?

To sarkazm ze strony kolegi Wojtka;)
Swoa drogą zaangażowany jest On bardzow inicjatywe naszego regimentu związaną z 202 rocznicą tragicznych tczewskich wydarzeń.Organizujemy 21 lutego(soobta)marsz z Danziga do Tczewa-w mundurach zbronią i pełnym wyposażeneim chcemy pokonać odległośc jaka pokonała kompania regimentu 52-giego wraz z majorem Bothem(dowodził obrona Tczewa)Zaprosilismy równierz członków innych grup rekonstrukcyjnych(pruskich i polskich)Bedzie to symboliczne...pamiętajmy że Polacy służyli wtedy po obu stronach barykady-w dużej mierze była to wojna bratobójcza-niestety o tym się zapomina...

Feldfebel - 2009-01-10, 21:56

E. Zimmermann napisał/a:
Według "Pamiętnika generała" Jana Weyssenhoffa, Tczew miał wtedy 1645 mieszkańców

Dziękuję :)

ezet - 2009-01-10, 22:10

Feldfebel napisał/a:
...pamiętajmy że Polacy służyli wtedy po obu stronach barykady - w dużej mierze była to wojna bratobójcza...


Wszyscy ludzie to jedna rodzina... . W tym kontekście każda wojna jest bratobójcza. A przeszło dwieście lat temu świadomość narodowa, w szerszym rozumieniu, to sprawa mocno dyskusyjna.

Pumeks - 2009-01-10, 23:01

E. Zimmermann napisał/a:
A niby za co mieli być wdzięczni "wyzwolicielom" niemieccy obywatele Tczewa?

Grün napisał/a:
Jedna uwaga: obywatele Tczewa nie byli obywatelami niemieckimi, tylko pruskimi.

Nie jestem pewien, czy wtedy istniało już pojęcie obywatelstwa pruskiego. Myślę, że byli raczej poddanymi króla pruskiego. A w cytowanym wyżej fragmencie Ezeta: obywatelami miasta Tczewa/Dirschau.

Grün - 2009-01-10, 23:01

E. Zimmermann napisał/a:
Wszyscy ludzie to jedna rodzina... . W tym kontekście każda wojna jest bratobójcza. A przeszło dwieście lat temu świadomość narodowa, w szerszym rozumieniu, to sprawa mocno dyskusyjna

Z ust mi to wyjąłeś :)

Feldfebel - 2009-01-11, 09:44

Cytat:
E. Zimmermann napisał/a:
Wszyscy ludzie to jedna rodzina... . W tym kontekście każda wojna jest bratobójcza. A przeszło dwieście lat temu świadomość narodowa, w szerszym rozumieniu, to sprawa mocno dyskusyjna

Z ust mi to wyjąłeś
_________________

Podoba mi się Wasz tok rozumowania..Jest dośc oryginalny na tle popularnego w kraju "narodowego"zachwytu nad epoką.Zachwyt ten cechuje machanie patriotycznymi sloganami i tarzanie sie na kolanach prze panem N.

Feldfebel - 2009-01-11, 16:40

Ciekawą dyskusje na temat tego artykułu(prowadzoną prerz rekonstruktorów) mozna znależc tutaj;
http://www.poniatowski.or...p?p=22545#22545

Feldfebel - 2009-02-13, 10:16

Zapraszamy!;
http://wtczewie.org/uploads/2009/02/bitwainfo.jpg

feyg - 2009-02-21, 00:35

Prise de Dirschau 23 fevrier 1807 5 heures du soir
Cytat:
Piękny, oryginalny i nieczęsty staloryt zatytułowany: "Prise de Dirschau 23 fevrier 1807 5 heures du soir" Wydany w Paryzu ok. 1840 roku. Staloryt 13,7 x 22,5 cm, na arkuszu 29,7 x 45 cm, sygnowany na płycie Skelton wg Simeona. Nieliczne, drobne , rdzawe plamki na marginesach, poza tym stan bardzo dobry. Staloryt przedstawia zdobycie Tczewa podczas kampanii napoleońskiej w lutym 1807 roku. Na pierwszym planie żołnierze ( piesi i jeźdźcy ) przeprawiający się przez zamarzniętą rzekę, w tle widok miasta. Tabl. z : Galeries de historique de Versailles, Paris ok.1840. Bardzo dekoracyjna , ciekawa grafika , która po oprawieniu w pasportou oraz ramkę może zdobić wnętrze miłośniczki lub miłośnika starego Tczewa... Skany może niezbyt doskonałe lecz tylko takim sprzętem dysponuję.

Feldfebel - 2009-02-22, 22:26

Pierwsze fotki;
http://www.rafal-tcz.yoyo.pl/

Feldfebel - 2009-02-23, 08:28

Pierwsze fotki;
http://www.rafal-tcz.yoyo.pl/
http://www.tcz.vectranet....20o%20tczew.htm

W Tczewie po raz pierwszy odbyła się rekonstrukcja walk wojsk napoleońskich z pruskimi


Cytat:
Huk wystrzałów, okrzyki rannych - to elementy, jakie towarzyszyły wczorajszej bitwie o Tczew. W 202 rocznicę tego wydarzenia do miasta przybyła Grupa Rekonstrukcji Historycznej Koeniglisch-Preussisches Infanterie-Regiment von Hamberger (No. 52). Dzięki nim tczewianie mogli się przenieść w 1807 r. i zobaczyć jak wyglądała walka.

Żołnierze pruscy w pełnym rynsztunku stoczyli bitwę z wojskami napoleońskimi oraz Legionami Dąbrowskiego wspieranymi przez badeńczyków. Do natarcia doszło na murach obronnych przy ul. Dąbrowskiego i Wąskiej.

Dzień wcześniej, wzorem poprzedników sprzed 202 lat, regiment wyruszył z Wiśliny w gm. Pruszcz Gd. i dotarł do Tczewa. Mimo padającego śniegu i ostrego mrozu publiczność dopisała.

- To świetny pomysł - przyznają państwo Sabina i Adam Bloch z Tczewa. - Mało takich inscenizacji się u nas organizuje. Przed przyjściem tutaj przeczytałem opis tej bitwy. I właśnie tego zabrakło mi przed rozpoczęciem walk - wprowadzenia, które przybliżyłoby wszystkim ten fragment historii.
Jak zapewniają organizatorzy, w przyszłym roku będzie lepiej. - To tylko próba generalna przed tym, co będzie się działo w przyszłym roku z okazji 750-lecia miasta - przekonuje Piotr Antczak z Centrum Regionalno-Wystawienniczego Dolnej Wisły w Tczewie.

Dla mieszkańców miasta to kolejna atrakcja

Bitwa o Tczew była ważnym momentem podczas kampanii napoleońskiej. Już 17 lutego 1807 roku wojska polskie - Legion Dąbrowskiego i napoleońskie stanęły pod Tczewem. Major Both, który wyruszył z Danziga, by bronić miasta, miał do dyspozycji tylko 600 żołnierzy i musiał przygotować miasto na odparcie ataku. 23 lutego z wieży kościoła farnego, w którym mieścił się punkt obserwacyjny, zaalarmowano wojska pruskie, że zbliża się 12,5 tys. żołnierzy wojsk polskich Jana Henryka Dąbrowskiego i badeńskich. Gdy major nie zgodził się na kapitulację, wojsko wraz z ludnością polską przystąpiło do szturmu z trzech stron - Bramą Młyńską, Danzigą i Wodną. "Nasi" rozgromili wojsko pruskie. Niedobitki wraz z Bothem poddały się pod kościołem farnym w Tczewie.
Mimo że miasto zdobywały wojska polsko-francusko-badeńskie, to największą i kluczową rolę odegrały Legiony Dąbrowskiego. Miasto było ważne także ze względów strategicznych, ponieważ stanowiło klucz do zdobycia Danziga. W latach 1807-1812 w Tczewie kilkakrotnie przebywał sam cesarz Napoleon Bonaparte, w którym Polacy widzieli swojego opiekuna i wyzwoliciela. A po upadku powstania listopadowego w Tczewie przebywali internowani przez władze pruskie powstańcy, z których część osiedliła się w mieście.


Feldfebel - 2009-02-23, 12:35

Niestety znow dziennikarze troche zmienili hsitorie...Mieszkańcy Tczewa 202 lata temu nie pomagali oddzialom napoleońskim tylko pruskim za co stali się potem ofiarą zwycięzców.O czym była już wcześniej mowa-ale to tylko taka mała dygresja ;)
Feldfebel - 2009-02-23, 12:52

http://picasaweb.google.c...21IR52Dirschau#
30 kilometrów w śniegu.Gdy wpadlem na pomysl tego marszu nie bylem pewny czy damy rade...a jednak..

Jagst - 2009-02-23, 13:14

Feldfebel napisał/a:
Niestety znow dziennikarze troche zmienili hsitorie...Mieszkańcy Tczewa 202 lata temu nie pomagali oddzialom napoleońskim tylko pruskim za co stali się potem ofiarą zwycięzców.

Poprawność polityczna jest ważniejsza od prawdy historycznej.

Feldfebel - 2009-02-23, 14:05

http://www.tcz.pl/index.p...skiem_Napoleona
zet48 - 2009-02-24, 19:06

...świetne zdjęcia :mrgreen:
Feldfebel - 2009-02-26, 07:36

feyg napisał/a:
Prise de Dirschau 23 fevrier 1807 5 heures du soir
Cytat:
Piękny, oryginalny i nieczęsty staloryt zatytułowany: "Prise de Dirschau 23 fevrier 1807 5 heures du soir" Wydany w Paryzu ok. 1840 roku. Staloryt 13,7 x 22,5 cm, na arkuszu 29,7 x 45 cm, sygnowany na płycie Skelton wg Simeona. Nieliczne, drobne , rdzawe plamki na marginesach, poza tym stan bardzo dobry. Staloryt przedstawia zdobycie Tczewa podczas kampanii napoleońskiej w lutym 1807 roku. Na pierwszym planie żołnierze ( piesi i jeźdźcy ) przeprawiający się przez zamarzniętą rzekę, w tle widok miasta. Tabl. z : Galeries de historique de Versailles, Paris ok.1840. Bardzo dekoracyjna , ciekawa grafika , która po oprawieniu w pasportou oraz ramkę może zdobić wnętrze miłośniczki lub miłośnika starego Tczewa... Skany może niezbyt doskonałe lecz tylko takim sprzętem dysponuję.

Niesamowita sprawa-szukalem dlugo tej grafiki-wielkie dzięki!!!

Feldfebel - 2009-02-27, 21:17

http://fotoforum.gazeta.pl/a/29950.html
Feldfebel - 2009-02-28, 13:45

Mija właśnie tydzień od imprezy-pogoda odmienna od tej z przed tygodnia.Gdy pol roku temu wpadłem na pomysl marszu myślałem że wiele osób potraktuje to jako wymysł szaleńca.Pierwszym który sie do idei zapalil byl kolega znaszej grupy Wojtek Olszewski(który zresztą wykonal ogromną prace przy całym przewsięwzięciu)By nie być posądzonym o egoizm i z czystej symaptii do innych grup rzucilismy hasło-kto weżmie w tym udział z nami?Ostatecznie w marszu wzięli udział członkowie następujących grup rekonstrukcyjnych;

Strona koalicji prusko-rosyjskiej;

Wileński Pułk Muszkieterski
Freikorps von Korckow
Regiment Prinz Anton
Stowarzyszenie Artylerii Dawnej Arsenał
Infanterie Regiment No 52 von Hamberger(gospodarze)

Strona napoleońska;

3 Pułk Piechoty Xięstwa Warszawskiego
4 Pułk Piechoty Xięstwa Warszawskiego
7 Pułk Piechoty Xięstwa Warszawskiego
12 Pułk Piechoty Xięstwa Warszawskiego

Garśc opinii osób które braly udzial(zaczerpnięte z forum www.poniatowski.org.pl ) ;

Munchausen(von Krockow);

"Cieszę się, że mogłem wziąć udział w tak zacnej imprezie. Organizator zapewnił urozmaiconą marszrutę, dzięki czemu żołnierze mogli pomarudzić do wyboru: i na chodzenie po asfalcie, i po polnych drogach, i po groblach Odległość była wyzwaniem, ale jak się okazało nie była zabójcza. Pogoda była wspaniała, chociaż Harry obiecywał, że wiatr będzie głowy urywać. Może następnym razem Niestety z przyczyn geograficznych nie mogłem uczestniczyć w niedzielnej potyczce, ale mam nadzieję że zostanie mi to wybaczone
Dziękuję wszystkim, z którymi miałem zaszczyt i przyjemność przemierzyć tę trasę"

Remik(12ppxw)

"Ruszając na przemarsz sceptycznie patrzyłem na możliwość przejścia 30 km w komplecie.
Nikt nie odpadł, wszyscy doszli do Tczewa.
Po 10 kilometrach czapka już tak nie ciążyła. Obciążenie nie było wielkie, każdy zabrał niezbędne minimum potrzebne na przemarsz (nie licząc niemego, różowego towrzysza marszu
Na ostatnim odcinku wysiadło mi kolano i śródstopia. Co ciekawe, wogóle nie miałem zakwasów, za to stopy bolą do dzisiaj.
Dziękuję wszystkim za super zabawę.
Na wiosnę obowiązkowo trzeba taki marsz powtórzyć."

Sas(Prinz Anton;

"Faktycznie, Ci co nie byli niech żałują. Marsz, do asfaltu, tuż przed granicą Tczewa nie był zbyt uciążliwy, ale ostatnie kilometry zrobiły swoje. Nawet mógłbym iść dalej, ale rzeczą, która najbardziej mi doskwierała był mój karabin, wbijający mi się w ramiona. Dzisiaj nie mam zakwasów (pewnie wystąpią jutro), ale podeszwy mnie trochę pieką - i tyle skutków straszliwego marszu
Temperatura była w sam raz - mróz sprawiał, że gleba była twarda i nie zapadaliśmy się w błoto. Miałem sporo satysfakcji patrząc na tych, którzy wcześniej wyśmiewali mój brak płaszcza czy kitla. Już po paruset metrach zacząłem odczuwać słuszność swojej decyzji. Potem zresztą ociepliło się, tak, że nawet zdjąłem szalik i rękawiczki bo wytrzymać nie mogłem. Wielką zaletą pogody był brak wiatru i przyjemne słoneczko. Krótko mówiąc warunki klimatyczne na przemarsz - ekstra.
Trochę irytujące było gubienie drogi, ale w sumie i to miało swój klimat i dostarczało nie lada rozrywki "

Najsympatyczniejsze było to że trasa pruskiego regimentu z przed 200 lat,na imprezie poświęconej pamięci żołnierzy 52-jki poszli także żołnierze w mundurach Xięstwa-świadczy to o naszym wspólnym podejściu do hobby-o fascynacji jaką obdarzamy tą epokę.

ezet - 2009-03-05, 17:55

Bitwa o Tczew według Stefana Żeromskiego, na kartach znakomitej powieści historycznej "Popioły".


Cytat:
Zawrzała bitwa.

W tym samym niemal czasie prawe skrzydło uderzyło na szańce Tczewa. Piechota niemiecka, ukryta za starymi wałami, raziła napadających ogniem plutonowym, a dwie armaty, ustawione na prost traktu w bramie północnej, czyli Danzigiej, oczyszczały drogę. Wnet jednak pod silnym impetem napaści strzelców polskich obrońcy wałów musieli cofnąć się na przedmieścia. Wypadło zdobywać miasto wstępnym bojem. Żołnierze pruscy i uzbrojeni mieszkańcy, zaczajeni w dymnikach, we drzwiach, sieniach, oknach, za węgłami, strzelali bez przerwy. Szef sztabu, Maurycy Hauke, na czele grenadierów i woltyżerów poznańskich uderzył na te domy bagnetem. Idąc na kule, w gęsty dym, zdobywano dom po domu, stodołę po stodole. Major Sierawski z batalionem pierwszego regimentu piechoty pośpieszył im na pomoc. Niemcy ustąpili z lichych domostw przedmiejskich, ale uchodząc zapalili te wszystkie szopy i budy, żeby uniemożliwić dostęp do bram. Brama zachodnia zawarła się przed atakującymi, którzy teraz wystawieni zostali na strzały zza murów, a sami wili się między zgliszczami jak w piecu . ognistym. Przy bramie Danzigiej, gdzie Prusakami dowodził major von Bothe, wrzała walka tym zaciętsza, że tam biły bez przerwy armaty sześciofuntowe i strzelała piechota liniowa. Generał Niemojewski i sam wódz naczelny wszelkich dokładali starań, żeby złamać wejściowe wierzeje. Z dachów, ze strzelnic, z dziur, dymników leciały na oblegających kule i ogień kartaczowy. Cztery armaty i dwa granatniki pod komendą porucznika Charelot krok za krokiem zbliżały się do tej bramy północnej. Drugi batalion regimentu piechoty, dybiący śladem tych armat, wytrzymywał z flegmą i stałością wszystek ogień obrońców. Nareszcie porucznik Charelot zbliżył się o tyle, że mógł wśród gradu kul ustawić dwie swoje haubice naprzeciwko bramy i zaczął w nią prać na wylot, raz za razem. Ale stara brama nie popuszczała. Walka z całą zaciętością ciągnęła się już sześć godzin. Trzydzieści trupów zasłało drogę prowadzącą do Danzigiej bramy, a sześćdziesięciu ciężko ranionych wiło się w rowach, pod przykopami, wśród zgliszcz. Dwunastu oficerów ciężko rannych wyniesiono z placu boju.

Kiedy tak ciężko walczyło pod dwiema bramami wojsko polskie i kiedy ciągle grozi mu niebezpieczeństwo odsieczy z Danziga, gdyby Menard został pobity, zdarzył się wypadek, który na los oblężenia wpłynął od razu i decydująco. Miasto Tczew posiadało trzy bramy: Młyńską, czyli Danzigą na północy, Wodną, czyli Wiślańską na południu i Wysoką na zachodzie. O istnieniu bramy Wodnej nikt z oblegających nie wiedział. Z tej strony miasta; między ogrodami, wśród parowów stały tylko tu i owdzie na wyższych miejscach pikiety i podsłuchy polskie. Żywego człowieka nie było w całej okolicy. Błąkał się tylko ponad Wisłą jakiś niedorostek obdarty i półnagi. Kiedy zbliżył się do podsłuchu i był zapytany, co jest za jeden i czego tu łazi, odpowiedział, że jest świniarkiem, że służy u jakiegoś Steltnera i że ojcu jego na przezwisko Ćwikliński. Skarżył się z bekiem, że go pan zbił i wygnał z domu. Ojcu, powiadał, boi się pokazać na oczy, panu to samo. Nie ma już teraz dachu nad głową. Idzie przed siebie i tyla. Ponieważ był z miasta i znał je wybornie, zaczęto mu zadawać pytania. Wtedy rzekł:

- Oj, ludzie, ludzie!... Wy tam strzelacie z przodka, a tu od Wisły miasto całkiem gołe.

Rozpytano go szczegółowo i wtedy jasno wyłożył, że brama Wodna nie ma żadnej straży. Pikiety odstawiły chłopca do czat, te podały go dalej, aż stanął przed obliczem generała Dąbrowskiego, który z wyniosłości pagórka pod Sztembargiem przypatrywał się kolejom bitwy i lustrował okolicę. Wysłuchawszy powieści chłopca generał kazał podwoić ogień na bramę północną i zachodnią. Młody książę Sułkowski, ranny już, na czele drugiego batalionu regimentu pierwszego, i major Brucken, jako dowódca piechoty badeńskiej, natarli z całą forsą na bramę Danzigą. W tym samym czasie generał Dąbrowski, wziąwszy ze sobą batalion majora Sierawskiego i batalion pułkownika Fiszera, ruszył chyłkiem według wskazań Ćwiklińskiego. Po wertepach, dołach, parowach, przesadziwszy płoty ogrodów, parkany i rowy, dotarł do bramy Wodnej, czyli Wiślańskiej. Brama w istocie była na poły zepsuta i bez obrony. Bataliony wyłamały ją, weszły do miasta, przebiegły tylne ulice i z nastawionym bagnetem rzuciły się na osłupiałych Niemców. W tej samej chwili zdruzgotane kulami wierzeje bramy Danzigiej runęły i wojsko z północy wdarło się do miasta: Prusacy strzelali z okien i ze drzwi. Wreszcie kiedy i bramę zachodnią rozwalono, załoga w sile pięciuset ludzi z dowódcą poddała się. Zabrano działa. Kiedy po dokonanej kapitulacji Dąbrowski wjeżdżał na główną ulicę miasta, w pobliżu kościoła katolickiego św. Krzyża z okna kamienicy padło kilka strzałów. Jeden z tych zdradzieckich pocisków ranił generała w nogę. Rozjątrzone wojsko rzuciło się na ten dom i przetrząsnęło jego wnętrze nie szczędząc nikogo. Chwytano niewolnika, zabierano bagaże i broń, uprowadzano konie albo zabierano z nich uprząż, ściągano wozy do przewiezienia z pola rannych, chromych i osłabłych. Stanęły wreszcie wojska w mieście. Rozeszła się wśród nich wieść, że opanowane są Skarszewy i Miłobądź, a nieprzyjaciel z pośpiechem cofnął się w mury fortecy. Wtedy jeden okrzyk rozległ się w szeregach:

- Na Danzig! ku morzu!

KONIEC TOMU DRUGIEGO

Feldfebel - 2009-03-05, 21:07

Sporo fikcji na motywach hsitorycznych-szczegolnie świniarczyk ,brak obrony kolo bramy Wislanej i strzały do Dabrowskiego w mieście.Ale Żeromskiemu nalezy przyznac że mial dobre pióro do batalistyki ;) Miło się czyta-gorsze to co z powieścia zrobił Wajda :oops:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group