Wolne Forum Gdańsk
Forum miłośników Gdańska

Pocztówki, zdjęcia, dokumenty - Wielka Klonia

arturo174 - 2011-02-04, 18:34
Temat postu: Wielka Klonia
Gmina Gostycyn znalazła się w obrębie militarnych działań 4 armii gen. von Kluge. Jej rdzeń stanowił XIX korpus pancerny gen. Heinza Guderiana. W skład korpusu wchodziła m.in. 3 dywizja p ancerna. Zadaniem korpusu było jak najszybsze osiągnięcie Wisły w pasie między Sępólnem Krajeńskim a Chojnicami. Główny ciężar realizacji zadania miała ponieść właśnie 3 dywizja pancerna dowodzona przez gen. Geyra von Schweppenburga. Zgodnie ze słowami gen. Guderiana „miała ona zadanie posuwać się między rzeczkami Sępolną i Kamionką ku Brdzie, przekroczyć tę rzekę na wschód od Pruszcza i następnie kontynuować uderzenie w kierunku Wisły koło Świecia”.

Wybór kierunku głównego ataku okazał się niesłychanie korzystny dla sił niemieckich. Odcinek między Sępolenką i Kamionką praktycznie nie był obsadzony przez wojsko polskie. Rejon ten był fragmentem prawie 70-kilometrowej linii obrony 9 dywizji piechoty dowodzonej przez płk. Józefa Werobeja.

Rozpoczęła się wojna

Od 30 sierpnia polscy żołnierze przygotowywali pozycje obronne. Pomagała im w tym lokalna ludność Wielkiej Kloni (ta wieś stała się czatą – żołnierze mieli zatrzymać wroga, rozpoznać jego siły i zamiary, a następnie wycofać się za Kamionkę i czekać na rozkazy).

1 września około 6.00 ciszę ogarniającą Wielką Klonię przeciął odgłos samolotu. Początkowo myślano, że jest to obiekt polski, francuski lub nawet angielski. Żołnierze zaczęli do niego wymachiwać. Po chwili okazało się jednak, że samolot nie przybył z przyjacielskimi zamiarami. Przeleciawszy nad polami ostrzelał park dworski i zabudowania majątku. Gdy odleciał, nastała nerwowa cisza oczekiwania. Na drodze z Wałdowa ukazali się uchodźcy. Ich słowa potwierdziły najgorsze. Rozpoczęła się wojna. Tabor otrzymał rozkaz wycofania się za Kamionkę. Mieszkańcy wsi rozpoczęli ewakuację. Czas mijał powoli. Nad polami zaczęła unosić się mgła. Około 800 na drodze z Sępólna do Wałdowa pojawiły się pierwsze niemieckie czołgi. Mniej więcej o godzinie 830 czoło kolumny 3 dywizji pancernej znalazło się na drodze z Wałdowa do Wielkiej Kloni. Przed 900 w jej kierunku padły strzały z polskich stanowisk obronnych znajdujących się w lasku gminnym. Zdenerwowanie wzrosło, gdy niemalże równocześnie we wsi, ze strychu domu niemieckiego gospodarza, zaczęto strzelać do ochotników.

Niemców zaskoczyła polska obrona w rejonie Wielkiej Kloni. W swoich wspomnieniach gen. Guderian tak pisze o tej walce: „Na północ od Sępólna, koło Wielkiej Kloni, wywiązał się pierwszy poważny bój. Wtem mgła ustąpiła i posuwające się w rozwiniętym szyku czołgi ujrzały się nagle przed polskim frontem obrony, którego działa przeciwpancerne oddały kilka celnych strzałów. Zabici zostali jeden oficer, jeden podchorąży i ośmiu szeregowych.” Dokładniejszy opis tego starcia został zawarty w kronice 3 Dywizji Pancernej: „Jadąca po lewej 7 kompania 6 pułku czołgów wjechała koło Kloni Wielkiej, przy jakimś lesie na silną obronę. Polacy byli w sposób zupełnie niewidoczny okopani w lesie i strzelali z małej odległości z działek przeciwpancernych. Dwa czołgi zostały natychmiast unieruchomione”.

We wsi płonęły zabudowania

Podczas próby obejścia lasu ponownie udało się zatrzymać siły niemieckie. 7 kompania straciła kolejne czołgi, a jadący za nią strzelcy z 3 pułku strzelców dostali się pod ogień karabinów piechoty. Jednostki niemieckie zatrzymały się za wzniesieniem terenu. Czekały na wsparcie artyleryjskie. Nie minęła chwila, a rozpoczął się ostrzał gminnego lasku oraz wsi. Żołnierze nie mieli innego wyjścia. Musieli wycofać się z lasku. We wsi płonęły już zabudowania. Niemieckie czołgi wsparte batalionem motocyklistów ponownie ruszyły do ataku. Działko przeciwpancerne znajdujące się w ogrodzie Tomaszewskich oddało kilka strzałów. Jeden czołg został dzięki temu zniszczony, a dwa stanęły uszkodzone. Tego ataku nie zdołano już jednak powstrzymać. Uznano, iż dalszy opór grozi odcięciem drogi odwrotu. Po półgodzinnym boju zarządzono wycofanie wszystkich sił za Kamionkę w kierunku Gostycyna. Po przekroczeniu mostu w Karczewie nakazano jeszcze jego zniszczenie.

W czasie, gdy 6 pułk czołgów walczył z żołnierzami polskiej czaty pod Wielką Klonią, 5 pułk z rejonu Wałdowa przez Wilkowo, Małą Klonię, Bagienicę dotarł do Pruszcza. Pierwsze czołgi wjechały do tej miejscowości około godziny 900. Mieszkańcy właśnie wychodzili z kościoła. Niemiecki patrol zatrzymał się początkowo wzdłuż ulicy Tucholskiej. Nisko nad wsią i stacją kolejową przeleciał niemiecki samolot. Ludzie, przechodząc między czołgami, udawali się właśnie na dworzec. Tam oczekiwał na nich transport kolejowy. Po kilkunastu minutach zajęta była już cała miejscowość. Żołnierze niemieccy początkowo nie wkroczyli na teren oddalonej o kilometr od wsi, węzłowej stacji kolejowej Pruszcz-Bagienica. Postanowili zatrzymać się na skraju miejscowości, obserwując przedpole i las. Taka sytuacja pozwoliła na wyjechanie dwóch transportów z uciekinierami. Drugi z nich już jednak ostrzelano. Trafiono w kocioł lokomotywy, ranny został jeden z maszynistów. Transport mimo wszystko dotarł do Klonowa. Trzeci kurs nie zdołał opuścić stacji. Lokomotywa została zniszczona, a ludzi, którzy nie zdążyli uciec, zamknięto w piwnicach pobliskich domów.

arturo174 - 2011-02-04, 18:36

Tyle wiem o działaniach w Wielkiej i Małej Kloni.
Jeśli ktoś wie coś więcej lub ma jakieś zdjęcia, proszę o pomoc.

arturo174 - 2012-01-14, 11:50

Znalazłem ciekawy artykuł na temat zestrzelonego samolotu w Wielkiej Kloni.
http://kagero.pl/index.ph...id=92&Itemid=29

1 września, gdy do mojej wsi – Wielkiej Kloni – zbliżali się Niemcy, wraz z rodzicami i siostrami zapakowaliśmy na wóz najbardziej potrzebne rzeczy, i wyruszyliśmy na wschód, za Wisłę. Gdy dojechaliśmy do Świecia, dogoniły nas jednak niemieckie czołgi. Nie pozostawało nic innego, jak wrócić do domu. Na miejsce dotarliśmy dopiero 7 września. Na naszym polu, jakieś 50 metrów od granicy z Małą Klonią, spostrzegłem wtedy coś, co z daleka wyglądało jak samolot. Pilnowali go niemieccy żołnierze, w związku z czym lepiej było tam samemu nie podchodzić. Postanowiłem więc pognać w tym kierunku krowy, którymi miałem się zająć. Pomyślałem, że Niemcy nie będą przecież wtedy do mnie strzelać, a ja będę mógł zobaczyć samolot. Podszedłem bliżej, samolot leżał na brzuchu, na skraju małego, polnego bajorka. Był to niemiecki dwusilnikowiec z podwójnym ogonem i szklanym nosem. Wyglądał on bardzo ładnie, nowocześnie – naprawdę mi się wtedy podobał. Nie było widać jakichś większych uszkodzeń, poza tym, że leżał na brzuchu. Podwozie nie było wysunięte, a śmigła niepogięte. W jego kabinie siedział żołnierz – ale nie był to lotnik – i „bawił” się przełącznikami. Do mnie nic nie mówił, ja do niego też nie. Do samolotu podchodziłem jeszcze przez kolejny tydzień. Później przyjechali niemieccy technicy. Rozłożyli go na części i załadowali na ciężarówki, które odwiozły je chyba na stację kolejową, a potem do remontu. Na polu pozostały tylko małe, niepotrzebne części: kawałki pleksiglasu i blach.
Przedstawiony opis maszyny – dwa silniki, podwójne usterzenie kierunku oraz oszklona przednia część kadłuba – wyraźnie wskazywał na Dorniera Do 17. Żadne ze znanych mi wtedy źródeł nie wspominało jednak o samolocie tego typu zniszczonym lub chociażby uszkodzonym w rejonie wsi Wielka Klonia (położona jest ona w gminie Gostycyn, około 50 kilometrów na północny – zachód od Bydgoszczy). Nietypową zagadkę, dotyczącą okoliczności lądowania maszyny Luftwaffe na polu rodziny Pinkowskich, udało się rozwikłać kilka miesięcy później, podczas zbierania materiałów do opisania historii niemieckiego lotnictwa w Słupsku (Stolp). Okazało się, że nieznanym samolotem był, zestrzelony 3 września, rozpoznawczy Dornier Do 17P o kodzie bocznym T6+CD (W.Nr. 4123), należący do Stab III. Gruppe Sturzkampfgeschwader 2 „Immelmann” (Stab III./StG 2).
Trzeciego dnia wojny, operujący z lotniska Stolp-West , III./StG 2 wyznaczony został do przeprowadzenia ataków na jednostki polskiej Grupy Operacyjnej „Wschód”, broniące się w okolicach Radzynia Chełmińskiego, Świecia oraz Wąbrzeźna . Start 29 Junkersów Ju 87 B-1 nastąpił o godzinie 15.50. Po dotarciu w rejon celu okazało się jednak, że wyznaczone do zaatakowania pozycje zostały już zdobyte przez szybko posuwające się w kierunku południowym własne oddziały. W związku z tym ugrupowanie zmuszone zostało do powrotu do Stolp-West bez zrzucania przenoszonych bomb.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group